Jedyną bramkę w meczu West Hamu z "Czerwonymi Diabłami" zdobył Said Benrahma. Algierczyk oddał w 27. minucie dość lekki strzał z dystansu, ale nie popisał się bramkarz gości David de Gea - piłka przetoczyła się po rękawicy Hiszpana i wpadła do siatki.

Reklama

To niezwykle cenne zwycięstwo "Młotów", którzy oddalili się od strefy spadkowej na siedem punktów i względnie spokojnie mogą myśleć o czwartkowym spotkaniu z AZ Alkmaar w półfinale Ligi Konferencji. Wcześniej ponieśli trzy porażki z rzędu w Premier League.

Z kolei Manchester United (63 pkt) będzie musiał do końca walczyć o miejsce w Lidze Mistrzów. Obecnie zajmuje czwartą lokatę - ostatnią premiowaną awansem do tych europejskich rozgrywek - i ma tylko punkt przewagi nad Liverpoolem. Rozegrał jednak o jedno spotkanie mniej od odwiecznego rywala.

Poza zasięgiem reszty zespołów jest już czołowa dwójka. Broniący tytułu i prowadzący Manchester City (82 pkt), który w sobotę pokonał u siebie Leeds United 2:1, ma o jeden punkt więcej od Arsenalu, ale też rozegrał od londyńczyków o jeden mecz mniej.

"Kanonierzy" nie odpuszczają jednak pogoni za liderem. W niedzielę mierzyli się na wyjeździe z trzecią w tabeli ekipą Newcastle United (65 pkt) i zwyciężyli 2:0. Pierwszą bramkę zdobył Norweg Martin Oedegaard (14.), a wynik ustalił pokonując własnego bramkarza szwajcarski obrońca gospodarzy Fabian Schaer (71.).

Wysyłamy wiadomość, że damy z siebie maksimum w trzech pozostałych meczach, będziemy naciskać, a jeśli City się potknie, to my będziemy tam, żeby to wykorzystać - zapowiedział bramkarz londyńczyków Aaron Ramsdale.

Manchester City czekają jeszcze starcia z Evertonem, Chelsea Londyn, Brighton & Hove Albion oraz Brentfordem. Arsenal także zagra z Brighton, a później z Nottingham Forest i Wolverhampton Wanderers.