Drużyna z Łodzi, która w tym sezonie Tauron Ligi doznała tylko jednej porażki, w sobotę nie dała bielszczankom większej nadziei na sprawienie niespodzianki w tej półfinałowej parze. Dwa pierwsze sety – wygrane przez ŁKS Commercecon 25:20 i 25:19 - były pod pełną kontrolą gospodyń niesionych głośnych dopingiem kibiców. Na nieco więcej łodzianki pozwoliły przyjezdnym w trzecim secie, w którym BKS prowadził 18:15, ale później znów górę wzięły większe umiejętności siatkarskie oraz doświadczenie podopiecznych włoskiego trenera Alessandro Chiappiniego, które zwyciężyły 25:22.

Reklama

Faworytki do zrobienia pierwszego kroku do gry o złoty medal potrzebowały niespełna półtorej godziny.

Jak przyznała kapitan ŁKS Commercecon Paulina Maj-Erwardt, jej zespół nie pozwolił rywalkom rozwinąć skrzydeł.

"Dziewczyny z Bielska bardzo chciały i moim zdaniem były dziś przemotywowane. Wiemy, że jeśli nie pozwolimy się im +rozbujać+, to wtedy kontrolujemy spotkanie. Patrzymy i skupiamy się na naszej grzej, bo jeśli gramy konsekwentnie i z dużą jakością, to nie mamy sobie równych" - podkreśliła libero.

Wybrana najlepszą zawodniczką meczu (MVP) Aleksandra Gryka dodała, że był to ważny krok w stronę finału, który od początku sezonu jest celem klubu z Łodzi.

"Było nam bardzo ciężko w trzecim secie, bo bielszczanki trochę przycisnęły, a my może już troszkę odpuściłyśmy. Ale zaowocowało doświadczenie ostatnich meczów i grania tie-breaków. Udało nam się dobrze zakończyć spotkanie. Uważam jednak, że bielszczanki przed rewanżem odrobią lekcję i wyjdą na mecz mocniejsze i lepiej przygotowane. Wolę się tak nastawić i spodziewać się trudniejszego pojedynku" – zaznaczyła 23-letnia środkowa.

Rywalizacja w półfinale toczy się do dwóch zwycięstw. Łódzka drużyna awans do finału może przypieczętować we wtorek, kiedy zaplanowano rewanż w Bielsku-Białej (godz. 20.30). Jeśli zwyciężą gospodynie, trzeci pojedynek odbędzie się w sobotę 29 kwietnia w Łódź Sport Arenie.

autor: Bartłomiej Pawlak