Prowadzący po pierwszym przejeździe faworyt tej konkurencji Francuz Alexis Pinturault wypadł z trasy na jej początkowym, stromym odcinku. Zawodów nie ukończył także trzeci na półmetku Niemiec Alexander Schmid.
Broniący tytułu Norweg Henrik Kristoffersen potwierdził, że to nie jest jego sezon. Przed dwoma laty w Aare niepodziewanie pokonał Austriaka Marcela Hirschera, a w piątek zajął dopiero dziewiąte miejsce, z blisko trzysekundową stratą do zwycięzcy.
29-letni Faivre urasta do miana jednego z bohaterów imprezy w Cortinie d'Ampezzo. W całej karierze wygrał tylko jedne zawody Pucharu Świata, w 2016 roku slalom gigant w Val d'Isere, a w dorobku ma już trzy złote medale mistrzostw świata. Pierwszy zdobył cztery lata temu w rywalizacji drużynowej.
Mam teraz tyle myśli w głowie, że trudno mi zrozumieć, co się stało. Jestem z siebie dumny, bo walczyłem do końca. Po slalomie równoległym byłem bardzo szczęśliwy, teraz czuję to samo. Nie sądziłem, że Alexis to przegra - powiedział na mecie Faivre.
Drugie złoto
Także Schwarz w Cortina d'Ampezzo stał już na podium. Wcześniej wygrał kombinację, dosyć niespodziewanie pokonując Pinturault. Jest także jednym z faworytów niedzielnego slalomu.
30-letni de Aliprandini odniósł największy sukces w karierze. Jego drugie miejsce można uznać za niespodziankę, bowiem jeszcze nigdy nie był na podium zawodów Pucharu Świata. Zdobył drugi medal dla Włoch, po złotym Marty Bassino w slalomie równoległym.
Mistrzostwa w Cortinie d'Ampezzo dobiegają końca. Do rozegrania pozostały jeszcze tylko dwa slalomy. Jako pierwsze w sobotę o medale będą rywalizowały kobiety, bez udziału reprezentantek Polski.