Trudno myśleć pozytywnie, kiedy zazwyczaj nic mi nie wychodzi. Miałem wszystko wyłożone na tacy, a znowu nie wykorzystałem szansy. Zepsułem drugi skok. Sam sobie nie potrafię tego wytłumaczyć - powiedział Stoch w rozmowie z portalem skijumping.pl po niedzielnym konkursie Pucharu Świata w Oslo, w którym prowadził na półmetku, a ostatecznie uplasował się na 15. miejscu.
Zawody w stolicy Norwegii niczym w soczewce skupiły problemy trzykrotnego mistrza olimpijskiego. Już kilka razy w tym sezonie wydawało się, że Stoch jest o krok od powrotu do mistrzowskiej formy, ale ostatecznie brakowało powtarzalności bardzo dobrych skoków.
W konkursie na średnim obiekcie niedawnych igrzysk w Pekinie był trzeci po pierwszej serii, ale finalnie zajął szóste miejsce. Na czwartej pozycji uplasował się na dużej skoczni. To, co się dzisiaj wydarzyło, nie przysłoni mi miłości do skakania, ale serce mi krwawi - powiedział wówczas.
W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata 2021/22 Stoch zajmuje 19. miejsce. W walce o Kryształową Kulę już się więc nie liczy i mistrzostwa w Vikersund są ostatnią szansą, aby zaznał w tym sezonie prawdziwej radości.
W bogatej kolekcji blisko 35-letniego skoczka wciąż nie ma złota MŚ w lotach. W 2018 roku w Oberstdorfie Stoch zajął drugie miejsce. To był dopiero drugi medal Polaka w imprezie tej rangi, po brązowym Fijasa w 1979 roku. W Niemczech biało-czerwonym udało się jeszcze zająć historyczne, trzecie miejsce w konkursie drużynowym. Wynik ten powtórzyli dwa lata później w Planicy.
Decyzją trenera Michala Dolezala, oprócz Stocha, Polskę reprezentować będą: Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Paweł Wąsek, Andrzej Stękała i Jakub Wolny.
Szerokie grono faworytów
Tytułu wywalczonego dwa lata temu będzie bronił Niemiec Karl Geiger. Do grona faworytów na pewno zaliczyć można też Norwegów Halvora Egnera Graneruda i Mariusa Lindvika oraz prowadzącego w klasyfikacji generalnej PŚ Japończyka Ryoyu Kobayashiego.
Zespołowo znów najmocniejsi wydają się Norwegowie. Drużynowo złoto MŚ w lotach zdobyli w trzech poprzednich edycjach.
Po przebudowie mamut w Vikersund jest od 2011 roku areną, na której ustanawiano rekord świata w długości skoku. Pięć lat temu Austriak Stefan Kraft osiągnął 253,5 m.