Fognini i Caruso walczyli w drugiej rundzie na korcie przez prawie cztery godziny. Ostatecznie górą w tym zaciętym i pełnym zwrotów akcji pojedynku był pierwszy z zawodników, który zwyciężył 4:6, 6:2, 2:6, 6:3, 7:6 (14-12). Dyskusja zaczęła się przy siatce, podczas tradycyjnego podziękowania za grę. Fognini stwierdził, że jego rywal miał w wielu wypadkach szczęście w trakcie tego spotkania, a Caruso zarzucił mu niesportowe zachowanie. Wymiana zdań, podczas której nie brakowało przekleństw i wzmożonej gestykulacji, ustała tylko na chwilę, gdy zawodnicy zeszli z kortu. Wznowiona została zaś i przybrała na intensywności, gdy drugi z Włochów mijał pakującego się przeciwnika. W pewnym momencie byli na tyle blisko siebie, że pojawił się między nimi oficjel.

Reklama

"Jesteśmy dobrymi znajomymi" - skomentował Fognini z uśmiechem na konferencji prasowej.

"Znacie mnie... to, co dzieje się na korcie, zostaje na korcie. Nie mam nic więcej do powiedzenia w tej sprawie" - dodał później.

Dziennikarze jednak nie ustępowali. Wówczas 33-letni zawodnik, który znany jest z wybuchowego zachowania na korcie, przyznał, że cieszy się ze zwycięstwa, bo nie grał tego dnia najlepiej.

"Miałem więcej szans niż on w piątym secie, ale taki jest sport. Miałem też szczęście. Takie rzeczy czasami zdarzają się na korcie" - zaznaczył.

Tenisiści nie widzą problemu

Gdy temat znów wrócił, Fognini uśmiechnął się i rzucił do jednego z dziennikarzy. "Rozumiesz moje słowa czy nie? Czy możesz, proszę, zmienić pytanie? Następne pytanie poproszę. Dziękuję".

Problemu w tym, co wydarzyło się tuż po meczu, nie widział także Caruso.

"Mieliśmy po prostu odmienne opinie. Uważam, że to coś, co powinno pozostać w szatni. Porozmawiam z nim, bo jesteśmy przyjaciółmi" - podsumował.

Kolejnym rywalem Fogniniego będzie reprezentant gospodarzy Alex de Minaur.