Światowa czołówka błyskawicznie przeniosła się z Kalifornii w inny słoneczny zakątek na południu Stanów Zjednoczonych. W tegorocznej edycji, która oficjalnie rusza we wtorek, a zakończy się 3 kwietnia, znów do zdobycia będzie wiele punktów do rankingu i milionowe nagrody pieniężne.

Reklama

Turniej w Miami, rozgrywany na obiektach Miami Gardens, z finałem na Hard Rock Stadium, na którym jesienią grają futboliści Miami Dolphins, ma kilka podobieństw do Indian Wells, jeśli chodzi o warunki. Nawierzchnia jest równie wolna i także należy spodziewać się wiatru i wysokiej temperatury. Do tego jeszcze dojdzie wilgotność powietrza spowodowana bliskością oceanu; w linii prostej ze stadionu do Golden Beach jest około 15 km.

Niemal regułą jest też to, że impreza Miami to szansa na "odkucie się" dla zawodników, którym nie powiodło się w Indian Wells. Rzadko kiedy bowiem triumfator z Kalifornii sięgnął potem po zwycięstwo w Miami. Wyjątkami są Serb Novak Djokovic, który dokonał tego czterokrotnie, czy Steffi Graf, której ta sztuka udała się dwa razy.

Reklama

Wśród mężczyzn tytułu bronić będzie Hurkacz, który rok temu sięgnął po swój pierwszy triumf w turnieju rangi Masters 1000, pokonując w finale Włocha Jannika Sinnera 7:6 (7-4), 6:4.

Wrocławianin, który pod nieobecność Rogera Federera (leczy operowane kolano), Rafaela Nadala (odpoczywa przed sezonem na mączce) i Djokovica (niezaszczepiony nie może przekroczyć granicy USA ze względu na obostrzenia covidowe) został rozstawiony z numerem ósmym, ale trafił do pierwszej, bardzo wymagającej ćwiartki. Oprócz młodych i utalentowanych Denisa Shapovalova (nr 12) z Kanady i Jasona Brooksby'ego z USA, Polak może także spotkać się z Brytyjczykiem Andy Murrayem (otrzymał "dziką kartę"), innego Polaka Kamila Majchrzaka, którego jednak na początek mecz z Argetyńczykiem Sebastianem Baezem, czy wreszcie głównego faworyta i turniejową "jedynkę" - Rosjanin Daniła Miedwiediewa.

Pierwszego rywala Hurkacza wyłoni jednak pojedynek Francuza Arthura Rinderknecha z Serbem Laslo Djere.

Reklama

Oprócz Miedwiediewa, w gronie faworytów są: 18-letni Carlos Alcaraz z Hiszpanii (przegrał półfinał Indian Wells z Nadalem), Włoch Matteo Berrettini, Stefanos Tsitsipas z Grecji i Alexander Zverev z Niemiec. Liczyć się mogą też Felix Auger-Aliassime z Kanady i nieoczekiwany triumfator Indian Wells - Taylor Fritz z USA, choć ma kłopoty z kostką.

W turnieju kobiet tytułu nie będzie bronić Ashleigh Barty. Australijka, podobnie jak w Kalifornii, na Florydzie zabraknie. Nieobecne będą również Czeszka Barbora Krejcikova, którą ostatnio Iga Świątek i Greczynka Maria Sakkari zepchnęły na czwartą lokatę w rankingu WTA, oraz kontuzjowane siostry Williams.

Słynne amerykańskie tenisistki - zamiast oglądać w akcji młodsze koleżanki - udadzą się na Galę Oscarów, gdzie do prestiżowej nagrody filmowej nominowane jest biograficzne dzieło "Król Ryszard", oparte na życiu Richarda Williamsa, ojca Sereny i Venus.

Najwyżej rozstawiona jest Aryna Sabalenka, którą fachowcy także widzą w gronie faworytek ze względu na mocny serwis, ale Białorusinka ma ostatnio słabszy okres i spadła aż na siódme miejsce w najnowszym notowaniu rankingu światowego.

Z "dwójką" zagra Świątek. 20-latka z Raszyna jeszcze nigdy nie była tak wysoko rozstawiona. W Miami ma szansę poprawić najlepszym bilans w tegorocznym tourze 20-3 i kontynuować serię zwycięstw. Na razie licznik wskazuje 11.

Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego zacznie od 2. rundy. Za rywalkę mieć będzie Szwajcarkę Viktoriję Golubic, z którą ma niekorzystny bilans... setów, ale remisowy meczów, a przegrała na otwarcie Wimbledonu w 2019, bądź jedną z kwalifikantek. Później na jej drodze mogą się znaleźć Rosjanka Ludmiła Samsonowa, Amerykanka Cori Gauff bądź Dunka Clara Tauson, którą pokonała w Indian Wells, a w ćwierćfinale czekać może na nią ewentualnie Hiszpanka Garbine Muguruza, Łotyszka Jelena Ostapenko albo doświadczona Czeszka Petra Kvitova.

Już we wtorek pierwszy mecz rozegra za to Magda Linette, która zmierzy się z Chinką Qinwen Zheng. Z kolei Magdalenę Fręch czeka pojedynek w ostatniej rundzie kwalifikacji ze Szwajcarką Stefanie Voegele.

Miejscowi kibice z pewnością będą trzymać kciuki za Naomi Osakę, która większość swojego dzieciństwa spędziła w oddalonej o mniej więcej 10 km od Hard Rock Stadium miejscowości Pembroke Pines. Czterokrotna zwyciężczyni turniejów Wielkiego Szlema dwa lata temu grała w Miami z "jedynką", ale obecnie plasuje się na 78. miejscu w rankingu WTA. Być może w odzyskaniu dobrej formy zawodniczce z japońsko-haitańskimi korzeniami pomoże niedawna obecność na przyjęciu u Kim Kardashian z okazji otwarcia jej sezonowego sklepu z kostiumami kąpielowymi Skims Swim.