Jednak zamiast pytań o tę konfrontację na pomeczowej konferencji prasowej więcej pytań zadano o... Serenę Williams. Jej wczorajszy mecz był dla mnie zbyt emocjonujący do oglądania nawet w telewizji. Obejrzałam dwa gemy i poszłam spać - wyznała reprezentantka Polski.

Reklama

Bezapelacyjna dominacja Polki

Czwarte podejście Świątek do US Open zaczęło się bardzo imponująco. Polka, która w poprzednich trzech startach odpadała kolejno: w drugiej, trzeciej i czwartej rundzie, w pierwszym meczu wtorkowej sesji dziennej zmierzyła się z Paolini. Przed meczem mówiono, że dla raszynianki może być to twardy orzech do zgryzienia, ale jak się okazało napotkała ona na problemy tylko w pierwszym secie, gdzie dwukrotnie dała się przełamać rywalce. Sama jednak uczyniła to aż czterokrotnie i po 37 minutach prowadziła 1:0.

Reklama
Reklama

Uważam, że w tym okresie gry grałam dosyć solidnie - wyznała Świątek. Ale wiedziałam, że w drugim secie muszę wskoczyć na bardziej intensywny, wyższy poziom. Jestem dumna z tego, że mi się to udało - dodała.

Udało się i to jak, bo dominacja Polki była bezapelacyjna. W zaledwie pół godziny rozbiła Paolini do zera i mogła cieszyć się z awansu do drugiej rundy. Włoszkę o polskich korzeniach żegnały brawa, bo chwilami grała bardzo odważnie i bez respektu dla rozstawionej z nr 1 Polki. Jej postawa podobała się również i Świątek, ale nie mogła sobie przypomnieć, o czym rozmawiały przy siatce tuż po zakończeniu meczu. Za każdym razem jak się widzimy na kortach, to trochę wymieniamy polskie przywitania i chwilę rozmawiamy. Ale wszyscy jesteśmy zajęci i to nie jest tak, że mam z nią jakieś długie rozmowy - tłumaczyła.

Twarz Świątek na Times Square

Świątek, która po raz pierwszy gra w Nowym Jorku z najwyższym rankingiem, była pod wrażeniem wsparcia, które otrzymała od polskich fanów na Louis Armstrong Stadium. Mimo iż bilety na sesję dzienną kosztowały około 150 dol., biało-czerwone barwy widać było w każdym zakątku tej pięknej tenisowej areny. Cieszę, że mam takie wsparcie. Już rok temu było tu dużo polskich flag i dużo się działo na trybunach. Ten rok dał mi dużą popularność i ta zmiana z roku na rok jest odczuwalna. To, że gdziekolwiek nie gram zawsze mam takie wsparcie jest świetne - powiedziała podopieczna Tomasza Wiktorowskiego.

Popularność Świątek widać także w mediach, bo jest ona jedną z twarzy wykorzystanych w turniejowej reklamie Rolexa. Obok migawek z jej gry widać także fragmenty spotkań takich zawodników i zawodniczek jak Carlos Alcaraz, Coco Gauff, Bianca Andreescu, Stefanos Tsitsipas, Sloane Stephens czy Roger Federer. Na dodatek na Times Square od jakiegoś czasu można oglądać reklamę "Match Ready Mind Set" firmy Asics, której twarzą jest właśnie polska zawodniczka.

Widziałam tę reklamę tylko na zdjęciach. Byłam na Times Square dwa razy w życiu i było to dla mnie dość dziwne przeżycie. Dlatego wolę się raczyć tym obrazem na telefonie. Ale oczywiście ta kampania mnie cieszy. Times Square jest najbardziej popularnym miejscem, na którym znalazła się moja twarz. To wspaniałe, bo pamiętam czasy, gdy o to, aby można było mnie gdzieś zobaczyć czy usłyszeć było dosyć ciężko. To tylko pokazuje jaki progres zanotowałam na i poza kortem. Jestem za to bardzo wdzięczna - stwierdziła 21-latka.

Tenisistka gospodarzy kolejną rywalką

W drugiej rundzie Polka zagra z reprezentantką gospodarzy Stephens, ale na pomeczowej konferencji prasowej amerykańscy dziennikarze więcej uwagi poświęcali innej Amerykance Serenie Williams. Świątek musiała więc zdradzić, że nie oglądała wczoraj całego meczu 41-latki tylko po dwóch gemach poszła spać, bo jej mecz był już o 11 rano.

To było też dla mnie zbyt emocjonujące. Tyle ludzi przyszło podziękować jej za to co zrobiła. Nigdy nie widziałam tak bardzo popularnego meczu pierwszej rundy jakiegokolwiek szlema. Nie wyobrażam sobie co ona czuła, ale cieszę się, że mogła tego doświadczyć. To potwierdza tezę o wielkości jej osoby - powiedziała.

Kilka dni temu Świątek i Williams spotkały się na obiektach US Open. Była chwila na pamiątkowe zdjęcie i krótką rozmowę. Szczerze mówiąc nie znamy się aż tak dobrze, żeby mieć jakieś ciekawe tematy do rozmowy. Pogratulowałam jej całej kariery - choć ciężko to zrobić w dwóch zdaniach - i życzyłam powodzenia - opisała spotkanie z legendą Świątek, która nie chciała prorokować, czy Serenie uda się pokonać Anett Kontaveit. To nie jest błąd, że Anette jest tu rozstawiona z dwójką. Gra bardzo solidnie i ciężko wskazać jej słabe punkty. Ale Serena każdego dnia wygląda coraz lepiej - uważa Polka.

Oprócz gry w tenisa Świątek nie ma czasu na odkrywanie uroków Nowego Jorku. Polka zwraca uwagę na to, że czas poprzedzający turniej spędziła ciężko trenując, aby odnaleźć rytm, a dojazd na obiekty z hotelu zajmował jej blisko godzinę. Prawda jest taka, że nie ma tu czasu na różne ekstrawagancję. Mogłam jednak zobaczyć trochę świata poza tenisem, bo wybrałam się na spektakl teatralny Sleep no More oraz musical Michaela Jacksona na Broadway'u - zakończyła Świątek.

Z Nowego Jorku dla PAP - Tomasz Moczerniuk