Polka pokonała tę rywalkę po raz piąty w tym roku.

Teraz nie byłam zbyt pewna siebie, bo ostatni mecz grałyśmy podczas French Open i było to "na mączce". Chyba na początku sezonu czułam się zbyt pewna siebie grając przeciwko niej, bo grałyśmy na każdym turnieju cztery razy z rzędu. Teraz nie czułam tego, bo wiedziałam, że Daria zrobiła progres przez cały sezon. Prawdopodobnie analizowała moją grę i mogła mieć inną taktykę na nasze spotkanie. Więc byłam gotowa na wszystko - powiedziała Świątek na pomeczowej konferencji prasowej.

Świątek nie musi myśleć o słońcu i wietrze

Reklama

Turniej nie cieszy się dużym zainteresowaniem kibiców. Mimo to podczas wtorkowego spotkania na trybunach widoczni byli Polacy i biało-czerwone flagi.

Reklama

Słyszałam ich doping. Atmosfera była fajna, ale wiadomo, że może być lepsza i kibiców może być więcej. Cieszę się, że Polacy w pewnym stopniu zapełnili te puste trybuny. Na moich rodaków zawsze można liczyć i bardzo to doceniam. Ta atmosfera sprzyjała jednak koncentracji i mogłam zawęzić pole tylko na sobie, przeciwniczce i korcie. Z drugiej strony lubię czerpać energię od kibiców i mam nadzieję, że w następnych dniach pokaże się więcej ludzi - dodała.

Turniej rozgrywany jest w hali Dickies Arena.

Reklama

Pomimo, że kort rozłożony jest na drewnie, to jest to szybka nawierzchnia. Może nie tak szybka jak na US Open, ale podobna do tej jaka była w San Diego. Piłki natomiast są równie lekkie jak w Nowym Jorku, więc cieszę się, że tamte doświadczenia mogę przełożyć tutaj. Trzeba było się natomiast przyzwyczaić do gry w hali. Nigdy nie miałam z tym problemów. W takich warunkach czuję się komfortowo, bo nie trzeba myśleć o wietrze czy słońcu. Warunki cały czas są takie same - podkreśliła.

Polka nie czuje się zmęczona

Świątek w WTA Finals, czyli turnieju dla ośmiu najlepszych zawodniczek sezonu, występuje po raz drugi. W tym roku wygrała osiem turniejów w tym cztery w USA. Z dużą przewagą prowadzi w światowym rankingu.

Członkowie mojego sztabu sprawiają, że mam idealne warunki do pracy. Od każdego z nich mogę czerpać jak najwięcej wiedzy. Oni bardzo dobrze się uzupełniają. Bez tego sztabu nie byłoby mnie w tym miejscu. Cały ten sezon jest zasługą wszystkich członków i nie jestem w stanie wyróżnić jednej osoby. Pokazałam, że mentalnie jestem w bardzo dobrym miejscu i potrafię radzić sobie z ogromną presją. Zwycięstwo na US Open, gdzie nie czułam się zbyt dobrze, udowodniło mi, że mogę zdziałać cuda "głową". To zasługa Darii Abramowicz. Maciej Ryszczuk sprawił, że grałam cały sezon bez kontuzji i w niektórych meczach dominowałam fizycznie. To na pewno ułatwiło mi grę i sprawiło, że wygrałam kilka tytułów więcej. Z kolei trener Tomasz Wiktorowski sprawił, że mogłam grać bardziej agresywnie. W pewnym sensie zaufałam mu, że nie muszę opierać swojej gry na "top spinie" tylko mogę podchodzić do przodu i faktycznie dominować. Wykorzystałam jego doświadczenie - podsumowała Polka.

Podopieczna trenera Wiktorowskiego nie jest zmęczona sezonem pod względem fizycznym czy mentalnym.

Przed turniejem w Fort Worth tydzień spędziłam na Florydzie i miałam czas, aby się trochę zrelaksować i porobić pozatenisowe rzeczy. Nie jestem zmęczona mentalnie. We wszystkich aspektach czuję się dosyć świeża i to jest zasługa dobrze rozplanowanego czasu - zakończyła Świątek.

W czwartek Polka zagra z Francuzką Caroline Garcią, która w innym spotkaniu tej grupy pokonała Amerykankę Coco Gauff 6:4, 6:3.

5 milionów dolarów w puli nagród

Zmagania na kortach twardych w Teksasie toczą się o cenne rankingowe punkty, ale i spore premie finansowe. W puli nagród jest 5 milionów dolarów.

Świątek w WTA Finals, czyli turnieju dla ośmiu najlepszych zawodniczek sezonu, występuje po raz drugi. O ile w ubiegłym roku niemal do samego końca musiała walczyć o udział w nim, to w tym praktycznie pewna była już na początku czerwca, gdy zwyciężyła we French Open.

Łącznie w tym roku Świątek wygrała osiem turniejów, a w singlu nikomu więcej nie udało się triumfować w więcej niż trzech. To czyni ją faworytką kończącej sezon imprezy. W 2015 roku WTA Finals wygrała Agnieszka Radwańska.

Z Fort Worth Marcin Cholewiński