Zawodniczki jeszcze przed rozpoczęciem ostatniego w tym sezonie turnieju groziły buntem.
Bardzo mocno próbujemy wpłynąć, tylko czasami nie mamy realnego przełożenia na to, co się dzieje. Nie jesteśmy w zarządzie, ani nie uczestniczymy w spotkaniach, na których decyzje były podejmowane bez naszej wiedzy. Kluczowy jest brak komunikacji. Przed US Open doszło do spotkań z najlepszymi zawodniczkami i zostało powiedziane jakie zmiany zostaną wprowadzone, bez żadnego głosowania. To jest rzecz, która najbardziej nas frustruje, bo musimy wypełniać te zobowiązania. Uczestniczymy w sezonie, który jest bardzo obciążający, a kolejny będzie jeszcze bardziej intensywny. Mamy poczucie, że bijemy głową w ścianę. Wszystko już zostało zdecydowane bez konsultacji z nami i teraz szukamy rozwiązania, jak możemy dojść do kompromisu. Fajnie byłoby gdyby WTA przed podejmowaniem decyzji dzieliło się z nami swoimi planami. Niby jest to organizacja zawodniczek, a nie mamy nic do powiedzenia. Zajęło nam trochę czasu, abyśmy zebrały się w jedną grupę i podjęły wspólne działania - powiedziała Świątek na konferencji prasowej w Cancun.
Pojawiają się pomysły, aby federację kobiecego tenisa połączyć z męską (ATP).
Nie wiem, bo to bardziej biznesowe pytanie. Trzeba by to szczegółowo przeanalizować pod kątem sponsorów, liczb itp. Myślę, że powinniśmy się zastanowić, co zrobić, aby być silniejszym jako federacja WTA, aby sprzedawano nas lepiej marketingowo. Myślę, że jest tu pole do poprawy - oceniła Polka.
Zawodniczki krytykują organizatorów turnieju w Cancun przede wszystkim za jakość kortu i jego późne przygotowanie. Był on bowiem gotowy zaledwie dzień przed rozpoczęciem turnieju.
Jest dużo rzeczy, na które organizacja miała wcześniej wpływ. Na przykład kort i jego równość. Piłka czasami odbija się bardzo nierówno i wszystkie dziewczyny o tym mówią. Staram się skoncentrować, aby jak najlepiej sobie z tym poradzić. Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, jak np. wiatr. Jednak to było do przewidzenia o tej porze roku w tej lokalizacji. Całe zamieszanie, jakie towarzyszy temu turniejowi jest niepowtarzalne - przyznała raszynianka.
W środę Polka odniosła drugie zwycięstwo na tym turnieju. W pierwszym secie Gauff miała bardzo duże problemy i przegrała to starcie 0:6.
To jest biznes. Na tym etapie i w tak ważnym turnieju nie ma miejsca na empatię. Poza tym w drugim secie to ja byłam w tarapatach i musiałam nadrabiać. Nie było myśli, które by mnie rozproszyły - zdradziła.
Świątek jest blisko awansu z grupy. W ostatnim meczu tej fazy zmierzy się z Tunezyjką Ons Jabuer.
Chcę go wygrać, jak każdy mecz i koncentruję się na tym, aby zagrać jak najlepiej. Warto jest w tej fazie zagrać na wysokim poziomie. Jesteśmy przyzwyczajone, że w turniejach każdy mecz gramy coraz lepiej i je wygrywamy. Nie będę luźniej traktować ostatniego spotkania w naszej grupie, aby nie wypadać z rytmu. Gdybym podeszła inaczej, byłoby to nieprofesjonalne. Nigdy nie wiadomo jaki to może mieć wpływ na późniejsze nastawienie i formę - podkreśliła.
Po turnieju w Cancun polska tenisistka ma zaplanowany urlop.
Po turnieju będę bliżej Europy, aby przejść jetlaga i w jak najlepszej formie wejść w przygotowania, nie walcząc ze zmianą strefy czasowej. Będę miała 10 dni wakacji i cieszę się, że znalazł się na to czas. Nasz sezon cały czas jest wydłużany. Nie zaczynamy sezonu w styczniu, bo wyjeżdżam trenować do Abu Dhabi lub Dubaju już w połowie grudnia. Dlatego warto znaleźć czas na odpoczynek - zakończyła Świątek.
Z Cancun Marcin Cholewiński