Rywalizacja o medale toczyła się do ostatnich wyścigów, cztery zespoły miały realne szanse na mistrzostwo. Moje Bermudy Stal Gorzów głównie dzięki fantastycznej postawie Bartosza Zmarzlika, prowadziło przed ostatnią serią i miało największe szanse na złoty medal. W 19. biegu gorzowianie zmierzyli się z leszczyńskim zespołem i nieoczekiwanie to para Piotr Pawlicki, Jason Doyle przywiozła za plecami Zmarzlika i Szymona Woźniaka. W efekcie Fogo Unia objęła prowadzenie w turnieju, lecz na krótko. Żużlowcy Motoru Kubera z Michelsen łatwo pokonali Betard Spartę Wrocław 5:1 (defekt zanotował Tai Woffinden) i to wystarczyło, by zapewnić sobie pierwsze miejsce.
Zacięty pojedynek Zmarzlika z Janowskim
Na zakończenie imprezy ubiegłoroczny mistrz Polski par klubowych - GKM Grudziądz wygrał pewnie z WUPRINŻ PSŻ Poznań 5:1 i zrównał się punktami z Fogo Unią. O tym, kto zdobędzie srebrny medal zadecydował dodatkowy wyścig, w którym pod taśmą stanęli bracia Pawliccy - Piotr (Unia) i Przemysław (GKM). Leszczynianin nieco szybciej wyszedł ze startu, objął prowadzenie na pierwszym wirażu, którego nie oddał do mety.
Zawody były wyrównane, bo dość długo w stawce liczył się również beniaminek ekstraligi - Arged Melasa Ostrów Wlkp., którego liderem w tym sezonie ma być były mistrz świata Australijczyk Chris Holder. Kilka biegów mogło się podobać blisko trzytysięcznej publiczności. Niezwykle zaciętą walkę w 17. wyścigu stoczyli Zmarzlik z Maciejem Janowskim. Wrocławianin długo prowadził, lecz na trzecim okrążeniu dał się wyprzedzić koledze z reprezentacji.
Poznaniacy sprawili niespodziankę
Janowski oraz pozostali żużlowcy z Betardu Sparty mocno rozczarowali i szybko przestali się liczyć w grze o medale. Wrocławianie przegrali dwa pierwsze wyścigi po 1:5 i tych strat nie byli już w wstanie odrobić. Na większą zdobycz punktową liczyli też gospodarze zawodów – drugoligowcy WUPRINŻ PSŻ Poznań, do których przed nowym sezonem dołączył Rune Holta. 48-letni Norweg z polskim paszportem zanotował jednak fatalny występ - w pierwszym swoim starcie dotknął taśmę, z drugiego został wykluczony, a w trzecim przyjechał ostatni.
Poznaniacy potrafili jednak sprawić niespodziankę, bowiem w 16. biegu Kacper Gomólski i Jonas Seifert-Salk dość nieoczekiwanie finiszowali za plecami Piotra Pawlickiego i zremisowali z Fogo Unią 3:3. Jak się później okazało, tych punktów zabrakło leszczynianom do zdobycia złotego medalu.