Pudzianowski objął prowadzenie zaraz po starcie i zwyciężył rezultatem 1.18,2 mając ok. 30 m przewagi. Rańda osiągnął czas 1.25,2, ale wcześniej zdobył tytuł mistrza kraju w wadze lekkiej na dystansie 2000 m. Mistrz świata strongmanów przyznał, że mimo dobrego wyniku brał pod uwagę możliwość porażki, "bo wioślarstwo i ergometr to jednak specjalność Rańdy".
"Ja jestem dobry w podnoszeniu ciężarów, a ostatnio także w bijatykach. To wyzwanie mogłem przyjąć, na 1000 m także mógłbym wystartować, ale na więcej się nie zdecyduję. Zresztą traktujemy te zawody bardziej jak zabawę niż rywalizację" - podkreślił Pudzianowski.
Wicemistrz olimpijski dodał, że zabrakło mu trochę świeżości. "Obstawiałem, że Mariusz nie będzie podjeżdżał, tylko pracował samymi rękoma, ale jednak pokazał, że potrafi <pływać>. Mam nadzieję, że w przyszłym roku zmierzymy się na dystansie 1000 m".
Zdaniem srebrnego medalisty z Pekinu ergometr jest znakomitym urządzeniem treningowym, na którym każdy może ćwiczyć. "To dobry przyrząd dla osób, które mają problem z nadwagą i stawami. My nie przygotowujemy się specjalnie do tych zawodów, traktujemy je jako przystanek w przygotwaniach do sezonu".
W kategorii ciężkiej zwyciężył Saulius Ritter (Lotto Bydgostia), przed Michałem Szpakowskim (Zawisza Bydgoszcz) i Mikołajem Burdą (Lotto Bydgostia). Pecha miał natomiast jeden z faworytów Maciej Siejkowski (AZS Politechnika Wrocław), któremu po 500 m pękły paski przy zaczepach na stopy i ostatecznie nie ukończył wyścigu.
W kategorii lekkiej kobiet najlepszą była Magdalena Kemnitz (KS Posnania RBW Poznań), drugie miejsce zajęła Agnieszka Renc (WTW Warszawa), a trzecie Marta Rychert (GKW Drakkar). Medaliści 19.