Norwescy działacze są również zbulwersowani wypowiedziami Polki o tym, że: "Norwegia krytykuje Rosję za stosowanie dopingu, a sama to robi".
"Istnieje ogromna różnica pomiędzy zażywaniem specyficznych lekarstw przeciw astmie, w dodatku dozwolonych, a stosowaniem dopingu krwi" - powiedział główny lekarz reprezentacji Norwegii Hans Petter Stokke na łamach norweskiego dziennika Verdens Gang.
Stokke powiedział: "Marit zawsze cierpiała na astmę, a w ostatnim sezonie jej stan się pogorszył. Dlatego uzyskała od WADA pozwolenie na stosowanie silniejszego środka. Takie pozwolenie nie jest, wbrew pozorom, łatwe do uzyskania. Potrzebne są opinie wielu specjalistów od schorzeń dróg oddechowych, którzy muszą przedstawić FIS wyniki badań."
"Gdybym nie cierpiała na astmę, nie zażywałabym tych środków, ponieważ u zdrowej osoby nie mają one wpływu na wyniki" - podkreśliła Bjoergen.
Stokke wyraził opinię, że: "lekarstwa, które stosuje Marit nie maja większego znaczenia dla osób zdrowych. Dla sportowców uprawiających wyczerpujące dyscypliny, startowanie bez nich to tak jak jazda samochodem z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Lekarstwa te po prostu oczyszczają drogi oddechowe. Nie rozumieją tego osoby nie cierpiące na tę chorobę, nie rozumieją też, że leki te nie miałyby wpływu na wyniki osoby zdrowej".
Trener norweskich biegaczek Egil Kristiansen skomentował: "Kowalczyk nie rozumie, że to nie Norwegowie przepisali Bjoergen te lekarstwa. Zgodził się na nie FIS, a to już jest bardziej skomplikowana sprawa, niż się jej wydaje. Pozostawimy te oskarżenia bez komentarza".