Kiedy tylko okazało się, że Sosnowski ma stoczyć walkę za milion dolarów, momentalnie stał się łakomym kąskiem dla trenerów. Nie chodzi tylko o wyzwanie zawodowe, ale przede wszystkim o pieniądze. Bywa, że trener otrzymuje nawet 10 procent honorarium zawodnika, w tym przypadku chodziłoby więc o wielkie pieniądze (chociaż kwoty miliona dolarów nikt oficjalnie nie potwierdził). "O takich stawkach w tym przypadku nie ma mowy, ale każdy chce zarobić te 10 czy 20 tysięcy dolarów" - mówi nam Zbarski.

Reklama

Wizytówka dla trenera

Nic dziwnego, że do promotora zaczęli odzywać się różni kandydaci. Swój akces zgłaszał - także na łamach DGP - były trener Tomasza Adamka Andrzej Gmitruk.

"Walka o mistrzostwo świata to najlepsza wizytówka dla każdego trenera" - nie dziwi się Zbarski, który wczoraj doszedł do porozumienia z Łapinem.

Nieco dziwnym może wydać się fakt, że promotor wyżej cenił sobie walory Rosjanina niż doświadczenie Gmitruka, ale na przeszkodzie mogły stanąć wygórowane wymagania tego drugiego. Zbarski utrzymuje natomiast, że to Łapin był najbardziej pożądanym kandydatem. Choć przyznaje, że miał w zanadrzu dwie rezerwowe opcje, a w sumie w grę wchodziło kilku trenerów, w tym trzech z zagranicy.

Reklama

"Wysłuchaliśmy wszystkich autorskich pomysłów i wybraliśmy. Atutem Łapina jest to, że jest na miejscu, mówi po polsku i zna Alberta nie tylko z taśm" - argumentuje. Nazwisk kontrkandydatów nie chce zdradzić. "To by było nieeleganckie".

Urodzony w Archangielsku Łapin to jednak znakomity fachowiec i główny trener grupy Bullit KnockOut Promotions. W swoim dorobku ma pracę m.in. Rafałem Jackiewiczem, Andrzejem Wawrzykiem, a przede wszystkim z Krzysztofem Włodarczykiem, byłym mistrzem świata w wadze junior ciężkiej, którego zresztą poprowadzi w walce o kolejny pas w czerwcu.

Reklama

czytaj dalej



Potrzebny head coach

Dotychczas Sosnowski pracował z trenerem Jackiem Dąbrowskim, jego przygotowaniem fizycznym zajmował się Paweł Gasser, a w ringu towarzyszył mu dodatkowo angielski cutman Ian Johnson, dobry duch zespołu, oraz fizjoterapeuci.

"Skład pozostaje bez zmian, bo nie ma powodu zmieniać zwycięskiego teamu, postanowiliśmy jednak wzmocnić go o składnik trenerski. To ma być head coach, szef całej grupy" - wyjaśnia Zbarski, który utrzymuje, że Sosnowski i Dąbrowski są w tak bliskich relacjach, że niezbędny jest ktoś z zewnątrz. "Ktoś, kto spojrzy na przygotowania ze spokojnym dystansem" - mówi promotor.

Poza tym, zdaniem Zbarskiego każda walka wymaga stworzenia nieco innego teamu. Dlatego m.in. przed odwołaną walką z Audley Harrisonem Sosnowski trenował ze Stanisławem Łakomcem. "Potrzebowaliśmy wysokiego mańkuta, a więc kogoś, kto będzie przypominał rywala, według podobnych kryteriów dobieraliśmy też sparingpartnerów. Teraz chcemy wypracować nieco inny styl, stąd pomysł zatrudnienia Łapina" - wyjaśnia Zbarski.

Na razie Sosnowski trenuje w Warszawie. "Trochę biegania, trochę tarczowania, walki z cieniem. To tak dla podtrzymania aktywności fizycznej" - mówi Zbarski.

Właściwe przygotowania ruszą pod koniec marca, po oficjalnej konferencji prasowej, podczas której nasz bokser po raz pierwszy stanie twarzą w twarz z Kliczką. Sosnowskiego czeka zgrupowanie w górach, a następnie seria sparingów. Jego promotor zapowiada, że zawodnik będzie objęty szczegółowym monitoringiem treningowym, uwzględniającym badanie hormonów, elektrolitów czy wydzielania kwasu mlekowego. "Żeby wszystko było na tip-top" - mówi Zbarski.

Tylko zwycięstwo

Zarówno dla promotora, jak i jego boksera walka z Kliczką to najważniejsze wydarzenie w karierze. Dlatego podchodzą do niego bardzo poważnie.

"Ci, którzy mówią o marnych szansach Alberta w tej walce to jacyś kretyni. Facet ma nokautujący cios, ale na pewno nie będzie to mecz do jednej bramki" - uważa Zbarski, który jest gotów przyjąć zakłady, że jeśli walka potrwa pełne 12 rund, to jego zawodnik zabiega starszego od siebie rywala. "Interesuje nas tylko zwycięstwo, żadnego kunktatorstwa nie będzie".

Walka Sosnowski - Kliczko odbędzie się 29 maja w Gelsenkirchen.