Nie pokazał się pan na niedzielnym zjeździe PZPN. Nikt nie bronił Wydziału Dyscypliny przed atakami właściciela Widzewa Sylwestra Cacka.
Wyjechałem na dwutygodniowy urlop. To chyba ostatni moment, żebym mógł z niego skorzystać.
Przez ten czas Wydział Dyscypliny nie będzie obradował?
Ależ będzie! Pracami pokieruje Robert Zawłocki. To doskonały prawnik, świetnie zna sprawy.
Właściciel Widzewa ma inne zdanie o pańskich współpracownikach. Liczy, że pan będzie inny.
Więc muszę go rozczarować, bo ja zgadzam się z ich decyzją o degradacji Widzewa. Zdążyłem już przejrzeć materiał dowodowy w tej sprawie i nie mam wątpliwości, że wyrok znajduje uzasadnienie w dokumentach. Ja do Wydziału Dyscypliny kierowanego przez Michała Tomczaka mogę mieć tylko jedno zastrzeżenie: niepotrzebnie robił nadzieję Widzewowi, że degradacja jest do uniknięcia.
A co z karą dla Zagłębia Lubin? Również się pan z nią zgadza?
Jeszcze nie miałem okazji przejrzeć tych materiałów. Przypominam jednak, że wszystkie kary degradacji w kierowanym przeze mnie Związkowym Trybunale Piłkarskim były podtrzymywane lub nawet zaostrzane. To pokazuje, że Wydział Dyscypliny działał prawidłowo.
Wydział jest ostro krytykowany za styl działania. Pana zdaniem niesłusznie?
Jedna sprawa mi się nie podobała i pod moim przewodnictwem tego już na pewno nie będzie: ferowania wyroków przed posiedzeniem. Mówienie, że jakiś klub zasługuje na degradację lub wykluczenie z PZPN przed rozpoznaniem sprawy jest niedopuszczalne. To był błąd pana Tomczaka i jego ludzi, ale przecież wszyscy popełniamy błędy.
Teraz szefem Związkowego Trybunału Piłkarskiego będzie Krzysztof Malinowski, z którym wcześniej nie chciała współpracować wrocławska prokuratura. Nie dziwi pana taka decyzja zarządu PZPN?
Wiem, że nominacja pana Malinowskiego wywołuje wielkie emocje, ale ja wolę poczekać do pierwszych decyzji, jakie będzie on podejmował. Po czynach go poznamy.
Abolicja to dobry sposób na zlikwidowanie korupcji?
Na pewno nie. Tutaj mojej zgody nie będzie.
Kluby proponują karę degradacji w zawieszeniu na dziesięć lat.
Nie znam dobrze tej propozycji. Wiem, że w Ekstraklasie SA były trzy lub cztery pomysły na karanie za udział w aferze korupcyjnej. Bardzo dobrze, że temu problemowi zostanie poświęcony nadzwyczajny zjazd PZPN. Już teraz deklaruję, że na pewno będę w nim aktywnie uczestniczył.
Jak ważna w funkcjonowaniu Wydziału Dyscypliny będzie współpraca z prokuraturą?
To kwestia fundamentalna. Po powrocie z urlopu w pierwszej kolejności pojadę do Wrocławia na spotkanie z prokuratorami, by podyskutować o aferze korupcyjnej. Chcę, żeby tu była całkowita jasność - prokuratura jest naszym bezcennym sojusznikiem w walce z korupcją, bez niej nasze możliwości skutecznego działania w tej kwestii byłyby mizerne. Przypomnę tutaj aferę barażową. PZPN słusznie ukarał Szczakowiankę degradacją do drugiej ligi, ale klub na podstawie decyzji Trybunału Arbitrażowego i Sądu Najwyższego wystąpił o 9 milionów złotych odszkodowania od PZPN za poniesione straty. Dopiero ostatnio Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił te roszczenia. W uzasadnieniu sąd wyjaśnił m.in., że klub, który był zaangażowany w proceder korupcyjny, nie może korzystać z ochrony prawnej. A przecież to zaangażowanie w korupcję Szczakowianki wykazali dopiero wrocławscy prokuratorzy. Dlatego na pewno podziękuję im za to, że ich działalność pozwoliła uniknąć wypłaty przez PZPN bardzo poważnego odszkodowania.