Na razie NBA nie ujawnia szczegółów. O sprawie napisał tylko w internetowej witrynie "Sports Illustrated", powołując się na informatora z władz ligi.

Stern od dawna myśli o ekspansji na Europę. Dotąd poważną przeszkodą był jednak brak odpowiednio dużych hal na Starym Kontynencie, które spełniałyby standardy NBA. Teraz w Londynie powstała O2 Arena - jej wybudowanie kosztowało 600 mln funtów, może ona pomieścić 17,5 tys. ludzi. Następna - o podobnej wielkości - zostanie w tym roku otwarta w Berlinie, podobne inwestycje planują Madryt i Rzym. Te cztery miasta są według SI głównymi kandydatami do przyjęcia zespołów NBA w Europie.

Reklama

NBA ma świadomość ogromnych trudności, jakie napotka. Czy w zdominowanej przez piłkę nożną Europie znajdzie się tylu majętnych kibiców, by wykupić drogie bilety na 41 meczów? Czy amerykańskie zespoły nie będą protestować przeciwko transatlantyckim lotom i ciągłym kłopotom aklimatyzacyjnym związanym ze zmianą stref czasowych (drużyny NBA zazwyczaj grają całą serię meczów wyjazdowych)? Nie wiadomo też, czy znajdą się sponsorzy, którzy zapewnią 150 mln dol. rocznego budżetu i jeszcze 300-400 mln na samo "wpisowe".

W USA liga ma niewielkie możliwości ekspansji i zwiększenia dochodów. Stąd projekt NBA China, w który stacja ESPN i pięć chińskich firm ma zainwestować 253 mln dol. Władze ligi mają jednak świadomość, że o wiele łatwiej rozszerzyć NBA na Europę, gdzie biznes jest niezależny od rządów i panuje podobny jak w USA porządek ekonomiczny. Problemem mogą być jedynie relacje NBA z miejscowymi federacjami koszykówki. Gdyby bowiem rzeczywiście powstała europejska dywizja, wszelkie rozgrywki ze Starego Kontynentu - z Euroligą na czele - czekałaby kompletna marginalizacja. Na podobne trudności napotkała angielska Premier League, gdy ogłosiła, że ma zamiar od 2011 roku rozgrywać dodatkową kolejkę poza Anglią. Wszystkie federacje krajów, gdzie chcieli grać Anglicy (USA, Australia, kontynentalna konfederacja Azji) odpowiedziały, że nie życzą sobie Premier League. Pomysł skrytykowały także UEFA i FIFA.

Reklama

źródło: gazeta.pl