Na bieżnię Stadionu Olimpijskiego wyszły po kolei narodowe reprezentacje, które wezmą udział w olimpiadzie. Jako pierwsi z tunelu wyłonili się Grecy - to właśnie w starożytnej Helladzie narodziły się igrzyska. Sportowcy poszczególnych krajów wchodzą na stadion według kolejności ustalonej zgodnie z chińską pisownią ich nazw. Na bieżni zobaczyliśmy też ekipę Polski. Pojawili się również nasi siatkarze, mimo iż wcześniej zapowiadano, że zostaną w wiosce olimpijskiej. W defiladzie wzięły udział 204 reprezentacje narodowe. Wykluczono z niej Brunei - narodowy komitet olimpijski tego kraju nie zgłosił w wymaganym terminie dwóch sportowców do zawodów.
Bajkowy przepych na otwarciu
Pierwsza - artystyczna - część ceremonii zaczęła się od wniesienia na stadion chińskiej flagi i odegrania hymnu narodowego. Flagę wniosły dzieci w strojach regionalnych 56 grup narodowych zamieszkujących chińskie terytorium. Po części oficjalnej rozpoczęło się barwne widowisko, prezentujące wielowiekowy dorobek chińskiej cywilizacji.
Data otwarcia została wybrana nieprzypadkowo - znalazły się w niej aż trzy ósemki, które w Państwie Środka uważane są za cyfrę przynoszącą szczęście.
Podczas prezentacji drużyn, polska ekipa prezentowała sie naprawdę świetnie. Panie wystąpiły w czerwonych sukienkach z szalem, panowie w granatowej marynarce ze spodniami ecru. Paradę naszych sportowców zamykali piłkarze ręczni, którzy wyglądali na najbardziej zadowolonych. Błyskały flesze aparatów szczypiornistów, którzy fotografowali chyba wszystko, co tylko się dało i wymachiwali szalikiem z napisem "Polska".
Ceremonia otwarcia igrzysk była naprawdę bajeczna. Odbyła się na Stadionie Olimpijskim, zwanym Ptasim Gniazdem. Na wielkiej scenie wystąpiło dziś ponad 15 tysięcy artystów, pod kierunkiem Yimou Zhanga, reżysera nagrodzonego Oscarami filmu "Dom latających sztyletów". Nie zabrakło sztucznych ogni w ogromnych ilościach - w górę wystrzeliło niemal 30 tysięcy fajerwerków.
Płonie olimpijski ogień
Zapłonął olimpijski znicz. To, kto go zapali, było owiane do ostatniej chwili wielką, pilnie strzeżoną przez Chińczyków tajemnicą.
Najpierw ogień na stadion wniosła sztafeta składająca się ze złotych medalistów olimpijskich. Pierwszy pojawił się strzelec, zdobywca pierwszego złotego medalu olimpijskiego dla Chin. Potem pochodnię trzymali skoczkini wzwyż, gimnastyk, medalista w podnoszeniu ciężarów.
Później Li Ning, multimedalista olimpijski w gimnastyce sportowej, wzniósł się w górę podwieszony na sznurkach i okrążył cały stadion, a na koniec zapalił olimpijski znicz. Rozbłysły też kolejne fajerwerki. Wyglądało to naprawdę efektownie.
<<< Zobacz galerię zdjęć dziennika.pl >>>
Znane twarze na trybunach
Wszystko to oglądało 91 tysięcy widzów na stadionie i prawie cztery miliardy przed telewizorami. Oraz sportowcy - w igrzyskach weźmie udział aż 205 drużyn i przeszło 16 tysięcy sportowców.
Do Pekinu przybyli szefowie największych mocarstw. W ceremonii otwarcia wezmą udział prezydent Francji Nicolas Sarkozy i Stanów Zjednoczonych George W. Bush. Nie zabraknie też premiera Rosji Władimira Putina. "Mam wielki szacunek dla chińskiego narodu, chińskiej tradycji. Przyjeżdżam jako przyjaciel i sportowiec" - mówił Bush chińskim mediom. Bush musiał przyjechać do Pekinu, nie mógł pozwolić sobie na bojkot igrzysk. Bez Chin amerykańska gospodarka mogłaby się załamać.
Władze niektórych państw nie pojechały jednak do Pekinu. W obliczu protestów w obronie Tybetu, wolą pozostać neutralne. Zabrakło m.in. prezydenta i premiera naszego kraju. Lech Kaczyński i Donald Tusk zostali w Polsce. Zamiast nich nasz kraj podczas otwarcia reprezentował minister sportu Mirosław Drzewiecki. W Pekinie nie było też m.in. premiera Włoch Silvio Berlusconiego, prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa i premiera Wielkiej Brytanii Gordona Browna.