Medaliści i bohaterowie

Aż siedem dni przyszło nam czekać na pierwszy krążek olimpijski. Pierwsi byli szpadziści - Robert Andrzejuk, Tomasz Motyka, Radosław Zawrotniak i Adam Wiercioch - którzy zajęli drugie miejsce w turnieju drużynowym. W pojedynku o złoto Polacy przegrali z Francuzami 29:45. Na widok srebrnych krążków wielu kibiców pomyślało "wreszcie"

Reklama

Jeszcze tego samego dnia cieszyliśmy się ze złotego medalu Tomasza Majewskiego. W finale pchnięcia kulą Polak bił kolejne rekordy, aż wreszcie pchnął kulę na odległość 21,51 m i wygrał. Z głośników w Pekinie po raz pierwszy uslyszeliśmy Mazurek Dąbrowskiego.

Niedziela, 17 sierpnia, była najlepszym dniem igrzysk. Tego bowiem dnia Polacy zdobyli aż cztery medale. Szczególne brawa należą się naszym wioślarzom. Najpierw czwóka bez sternika, w składzie: Łukasz Pawłowski, Bartłomiej Pawelczak, Miłosz, Bernatajtys i Paweł Rańda, zaskoczyła wielu i zdobyłą "srebro". Póżniej swoją klasę potwierdziła czwórka podwójna. Na szyjach Konrada Wasielewskiego, Marka Kolbowicza, Maraka Jelińskiego i Adama Korola zawisły upragnione złote krążki.

Reklama

Największe i najprzyjemniejsze chyba zaskoczenie tych igrzysk to brązowy medal Agnieszki Wieszczek w zapasach w kategorii 72 kg. Nikt na Polkę nie stawiał, bo do tej pory w tej kategorii nigdy nie zdobyliśmy żadnego krążka. Tym większe gratulacje należą się Wieszczek, bo wreszcie się udało.

Czwartym niedzielnym medalistą był sztangista Szymon Kołecki, który po raz drugi w karierze stanął na olimpijskim podium. Podobnie jak osiem lat temu w Sydney, także w Pekinie mógł cieszyć się ze srebra. Naszego ciężarowca po wspaniałej walce w kategorii 94 kg wyprzedził tylko niesamowity Kazach Ilia Ilin.

Nie zawiódł nasz pewniak do "złota" - gimnastyk Leszek Blanik. Polak cieszył się jak dziecko, a my razem z nim. Sprawił sobie piękny prezent na koniec kariery olimpijskiej.

Reklama

Kolejny medal w polskiej ekipie to kolejna niespodzianka. Srebrny krążek zdobył dyskobol Piotr Małachowski, który od początku do końca był w czołówce swojej konkurencji. To pierwszy medal w historii tej konkurencji dla polskiego sportowca.

Dwa ostatnie krążki powędwowały na szyje naszych sportowców w sobotę Najpierw po fantastycznej jeździe srebrny medal w kolarstwie górskim zdobyła Maja Włoszczowska, a niedługo potem krążek z tego samego kruszcu wywalczyły Aneta Konieczna i Beata Mikołajczyk w wyścigu kajakowych dwójek na 500 m.

Oni zawiedli...

Zawiodła większość faworytów w naszej ekipie. Drużyny siatkarzy, siatkarek i piłkarzy ręcznych, pływacy: Otylia Jędrzejczak, Mateusz Sawrymowicz; żeglarze Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki, ciężarowiec Marcin Dołęga, tenisistka Agnieszka Radwańska, lekkoatletka Monika Pyrek...

Cięzko to zrozumieć. Bo skoro mistrz świata, Mateusz Sawrymowicz, odpada w eliminacjach, a bite kolejne rekordy Polski też nie wystarczają do medalu, a nawet awansu? Albo świat poszedł zbyt dużo do przodu, albo mu idziemy za wolno... Lista wytłumaczń po igrzyskach zapewne będzie bardzo długa.

Nie radziły sobie szpadzistki i florecistki - ani drużynowo, ani indywidualnie. Nie dość, że sobie nie radziły, to dopiero po porażce zaczęły głośno mówić o problemach w związku. "Trener nie podchodził do szkolenia profesjonalnie. Nie byłyśmy przez niego mobilizowane" - powiedziałą Gruchała, ale na takie wnioski był czas przed igrzyskami.

Siatkarze świetnie radzili sobie w grupie. Przegrali tylko jedno spotkanie, z Brazylią. Niestety, w ćwierćfinale od razu dali się pokonać. Szczypiornistom na drodze do półfinału stanęła Islandia, a siatkarki nawet nie wyszły z grupy. A mieliśmy mieć medal w sportach drużynowych.

Zawiedli kajakarze. Osiem finałów i tylko jeden medal to mniej, niż się spodziewaliśmy. Dwa czwarte miejsca, szóste, siódme, dwa ósme i dziewiąte to zdecydowanie poniżej naszych oczekiwań.

Kamila Skolimowska, mistrzyni olimpijska w rzucie młotem sprzed 8 lat, w Pekinie startowała z urazem biodra i przepukliną. W konkursie nie zaliczyła żadnej z trzech prób.

Nadzieja

Jest jednak ktoś, kto medalu nie zdobył, ale wstydzić się nie ma czego. Artur Noga przebojem wdarł się do finału biegu na 110 m przez płotki. Nasz mistrz świata juniorów, był jedynym jasnoskórym zawodnikiem w tym biegu. Nie dał jednak rady pokonać bardziej doświadczonych płotkarzy i zajął 5. miejsce z czasem 13.36. Jednak liczymy na to, że za cztery lata w Londynie, to on będzie na podium.