Po co pan chciał rozgrywać taki mecz jak ten w Szczecinie?

Nie tylko ten mecz chciałem rozgrywać. Chciałem na przykład, aby odbył się mecz z Bośnią... Ja chcę, aby moi kadrowicze rozgrywali jak najwięcej meczów. Szczególnie w tym składzie. Przecież po mistrzostwach Europy mamy kolejne eliminacje. Gdybyśmy zaczęli o nich myśleć dopiero we wrześniu, mogłoby okazać się, że jest już za późno. Zadanie, jakie się przede mną stawia to praca, która ma przynieść efekty nie tylko na Euro, ale również procentować podczas eliminacji do mistrzostwach świata w RPA. Dlatego potrzebuję młodych piłkarzy, a ci młodzi potrzebują jak najwięcej meczów.

Reklama

Znalazł pan już kilka młodych gwiazd na eliminacje do mundialu?

Owszem. Kilku z tych zawodników ma bardzo duży talent. Jestem z nich zadowolony. W zasadzie to zawsze jestem. Mają ogromną ambicję i serce do walki. To cieszy każdego trenera.

Reklama

Ktoś pana zachwycił podczas treningów w Szczecinie?

Nikt. Ale ja doskonale rozumiem tę sytuację. Piłkarze mieli ciężki weekend, grali mecze w sobotę i w niedzielę, a potem czekała ich długa podróż do Szczecina. Nie po raz pierwszy widzę ich jednak na oczy. Wiem na co ich stać. Dlatego byli tu ze mną.

Niektórzy traktowali te zajęcia ulgowo, piłkarze mieli w podświadomości, że to nie jest nawet mecz towarzyski, tylko sparing. Jest pan zadowolony z tych treningów?

Reklama

Oczywiście. Ja cieszę się z każdego treningu, każdy sprawia mi taką samą frajdę. Bawię się z młodymi piłkarzami, to i mi pomaga. Czasami idzie im lepiej, czasami gorzej, ale to nie zmienia faktu, że każdy trening reprezentanów Polski jest niesamowicie ważny. Poza tym jak po prostu lubię to, co robię.

Którego piłkarza z drużyny „obcokrajowców” chciałby pan mieć u siebie?

To nieistotne kogo chciałbym mieć, bo większość z tych piłkarzy nawet nie ma polskiego paszportu. Pracuję z tymi, którzy go mają. Za to mi płacą. Jeśli się dowiem, że Ronaldo ma polski paszport, to go zaproszę na zgrupowanie. Ale z tego co wiem, nie jest Polakiem, więc nie ma tematu. Skupiam się na tych, którzy według prawa są Polakami.

A Roger Guerreiro? O nim chyba ma pan wyrobione zdanie.

Roger to bardzo dobry piłkarz. Przede wszystkim jednak to on sam musi zadecydować, czy naprawdę chce polskiego paszportu. Teraz decyzja należy do niego. Nie mogę do niego podejść i powiedzieć: „Proszę, zgódź się”. Mogę tylko powiedzieć, że jeśli Roger już zostanie Polakiem, to stanie się dla mnie bardzo interesującym piłkarzem.

Na jakiej pozycji widzi pan Rogera? Skrzydłowego czy raczej rozgrywającego?

To nie jest rozgrywający. Zresztą czas rozgrywających już minął. On jest zbyt kreatywnym piłkarzem, aby sztywno przypisywać go do jednej pozycji. Poza tym ma dopiero 25 lat, więc stanowiłby duże wzmocnienie dla reprezentacji Polski nie tylko jutro, ale i przez kilka następnych lat. Ale powtarzam jeszcze raz – teraz wybór należy do niego. Ja na niego nie naciskam.

Roger nie grał w żadnym meczu reprezentacji. Czy pomimo tego, jeśli zostanie obywatelem Polski na przykład w maju, będzie go pan brał pod uwagę przy ogłaszaniu kadry na Euro 2008?

Oczywiście, będzie miał takie same szanse jak inni. Każdy piłkarz z polskim paszportem ma prawo liczyć na powołanie.

Nie boi się pan o formę Krzynówka? Do końca sezonu może być rezerwowym w Wolfsburgu...

To tylko przypuszczenia. W ostatniej kolejce Bundesligi zagrał przecież cały mecz, więc nie byłbym taki pewien co będzie za miesiąc, czy dwa. Ja nie mogę podejmować decyzji za trenerów klubowych. Gdyby to ode mnie zależało, to Krzynówek występowałby w każdym spotkaniu. Ale nie mam na to wpływu i nie wiem jak to wszystko się ułoży. Poczekam do końca kwietnia. Wtedy rozejrzę się, zobaczę w jakiej wszyscy są formie i w jakim zdrowiu, i dopiero zadecyduję, kto pojedzie za mną na Euro.

Wyobraża pan sobie tę kadrę bez Krzynówka?

Nie myślę o tym. Ja jestem praktycznym gościem. Nie tracę czasu, ani energii na myślenie „co będzie jeśli”.

Cieszy się pan z formy Kowalewskiego?

To nie jest sprawiedliwe pytanie. Kowalewski długo nie grał w piłkę, więc potrzebuje czasu, aby złapać rytm. W przeszłości, w meczach przeciwko Serbii czy Portugalii, bronił świetnie, więc jestem przekonany, że to świetny bramkarz. Ale musi trochę potrwać, zanim osiągnie swój wcześniejszy poziom.

Kowalewski potrzebuje czasu, ale chyba nie ma go zbyt dużo.

On potrzebuje przede wszystkim meczów. Jak będzie grać, to będzie dobry.

Jak się pana obserwuje na zgrupowaniach, to widać, że czuje się pan na nich jak ryba w wodzie. Chyba nigdy w życiu nie pomyślał pan, żeby rzucić to zajęcie.

Nie, nigdy. I na pewno nie teraz. Dlaczego miałbym to robić? Lubię to wszystko, więc dlaczego miałbym uciekać? A zresztą po co? Uciec od piłkarzy i zacząć zadawać się na przykład z malarzami? O nie. Od czterdziestu lat uwielbiam przebywać z piłkarzami i nie zamierzam tego zmieniać. Kocham to. Jestem szczęśliwy, że mogłem z nimi spędzić kolejne zgrupowanie.