>>>Właściciel Polonii: Mają mnie za szaleńca
Kto ile płaci
Pierwsza z kontrowersji dotyczy stawki opłat czynszowych za użytkowanie przez Polonię stadionu przy ulicy Konwiktorskiej. Według wcześniejszej umowy, zawartej w 2005 roku wynosiły one ok. 6 tys. zł miesięcznie, a po zmianie wzrosły do kwoty 28101,70 zł.
"Negocjacje były dość trudne, ale zostały zwieńczone podpisaniem satysfakcjonującej nas umowy. Na inną nie mogłem się zgodzić z uwagi na obowiązujące przepisy prawne" - twierdzi Kopaniak.
Prezes Wojciechowski uważa, że nowa umowa jest dla Polonii krzywdząca i że korzystniejsze warunki miasto zaproponowało Legii.
"Prawda jest taka, że po renegocjacji dotychczas obowiązujących umów obecnie Legia rocznie płaci 970 tys. netto, a po wybudowaniu nowego obiektu czynsz wyniesie 3,7 mln. Ja bardzo chętnie zastosuję wobec Polonii ten sam schemat co wobec Legii, ale na razie to pan Wojciechowski walczył o to, żeby traktować go zupełnie inaczej" - ripostuje Kopaniak i dodaje: "Chyba będę musiał porozmawiać z panem Wojciechowskim, bo nasza współpraca pozostawia wiele do życzenia".
"Skąd takie a nie inne ceny dzierżawy? Nie ma na to żadnego wzoru matematycznego. Mogę tylko zapewnić, że opłaty ustalamy w sposób odpowiadający wartości dzierżawy poszczególnych obiektów i absolutnie nie ma mowy o faworyzowaniu któregokolwiek klubu" - dodaje Wilczyński.
AZS - as z rękawa
Podczas tych negocjacji Wojciechowski po raz pierwszy użył drużyny Politechniki jako karty przetargowej. Publicznie stwierdził, że jeśli miasto nie zmniejszy swoich oczekiwań co do opłat czynszowych to JW Construction nie będzie w stanie wspierać finansowo siatkarzy.
Wtedy nie dało to spodziewanych efektów, choć groźba podziałała na wyobraźnię kilku radnych, którzy apelowali o życzliwe potraktowanie Wojciechowskiego. Jednak sprawa wróciła. Tym razem prezes próbował przekonać władze miasta do swojego pomysłu na stworzenie ośrodka treningowego dla Polonii, wymianę nawierzchni boiska przy Konwiktorskiej, a przy okazji - jak przyznaje sam Wojciechowski - wypłynęła też sprawa drogi prowadzącej do jednego z osiedli budowanego przez JW Construction przy ul. Lazurowej w Warszawie.
"Niestety muszę stwierdzić, że przy pomocy mediów prezes Wojciechowski uprawia swego rodzaju grę publiczną. Ma do tego prawo, ale ja nie mogę zaakceptować podejścia typu: zrobię coś dla sportu, ale wy zróbcie coś dla mnie. Nas obowiązują przepisy prawa i tylko w ich ramach możemy działać" - mówi Wilczyński.
Wojciechowski uważa, że władze miasta prawie w ogóle nie wspierają sportu w Warszawie. Wilczyński odpiera te zarzuty: "Przede wszystkim wspieramy sport młodzieżowy, bo głównie to należy do naszych obowiązków. Kluby zawodowe powinny funkcjonować samodzielnie, tak jak to się dzieje na całym świecie. Nie możemy jednak pozwolić na to, żeby w Warszawie nie było klubów grających w najwyższej klasie rozgrywek. Dlatego wspieramy także sport zawodowy".
Dwie prawdy
Najwięcej wątpliwości pojawia się przy finansowaniu działalności AZS Politechniki. Wojciechowski utrzymuje, że rocznie poświęca na ten cel 600 tys. zł. Wilczyński twierdzi, że jest inaczej i że głównym sponsorem klubu jest Warszawa.
"Rocznie z budżetu miasta wpływa do kasy klubowej 900 tys. zł" - mówi dyrektor BSiR. "To prawie połowa budżetu klubu, wynoszącego ok. 2 mln. Taką samą kwotą zasilamy zresztą również grającą w PLK drużynę Polonii, bo dzielimy nasze środki sprawiedliwie. Tymczasem, o ile nic nie zmieniło się w ostatnich dniach, to w tym sezonie Politechnika nie otrzymała ani grosza, a w ubiegłym na konto klubu wpłynęła jedynie kwota ok. 300 tys. zł z tytułu zaległej umowy sponsorskiej. Nic więcej pan Wojciechowski nie wypłacił. Proszę zapytać prezes Dolecką, jakie wsparcie otrzymuje od JW Construction".
Spytaliśmy. Prezes Dolecka powiedziała, że nie może udzielić nam tej informacji.
"Nie dziwię się, pani Dolecka jest pracowniczką prezesa Wojciechowskiego, a nie jest łatwo powiedzieć coś co może nie spodobać się przełożonemu" - komentuje Wilczyński.
Lepszy taki niż żaden
Dyrektor warszawskiego BSiR deklaruje jednak, że Wojciechowski może liczyć na wsparcie miasta w sprawie wymiany murawy na stadionie Polonii.
"Skoro prezes płaci za produkt, to ma prawo oczekiwać, by ten produkt był najwyższej jakości. Dlatego też wydałem odpowiednie dyspozycje dyrektorowi WOSiR. W najbliższym czasie zostanie zakupiony sprzęt do konserwacji murawy i problem zniknie" - mówi Wilczyński.
Gorzej sprawa się ma jeśli chodzi o utworzenie ośrodka treningowego dla Polonii.
"Trochę niezręcznie mi o tym mówić, ale na Marymoncie - ze względów pozasportowych i pozabiznesowych - po prostu Polonii nie chcieli. Klub musi mieć jednak swoją bazę i cały czas myślimy nad odpowiednią lokalizacją" - deklaruje dyrektor BSiR.
Mimo wszelkich różnic Wojciechowskiego uznaje jednak za postać ważną dla sportu: "W tak dużej aglomeracji jak warszawska nie brak firm, które mogłyby część przychdów przeznaczyć na sport. Jednak z różnych względów tego nie robią. Dlatego bardzo szanujemy takich ludzi, jak prezes Wojciechowski".