>>>Blatter i Platini: Kurator jest nielegalny

Minister Drzewicki i prawnicy, którzy od wczoraj rozsiedli się w fotelach na Miodowej decyzję o wprowadzeniu do PZPN kuratora lubią argumentować właśnie włoskim przykładem. Zapominają tylko, że tam nikt nie zawieszał zarządu, a urzędujący prezes Franco Carraro sam podał się do dymisji (później okazało się, że także był zamieszany w aferę). 16 maja 2006 na wniosek ministra sportu Giovanny Melandri i Włoskiego Komitetu Olimpiskiego (CONI) na stanowisko „komisarza nadzwyczajnego” powołano 75–letniego Guido Rossi. Prawnik z wykształcenia, jeden z najskuteczniejszych adwokatów na Półwyspie Apenińskim miał za zadanie rozprawić się z chaosem jaki zapanował we włoskiej piłce. Pracował cztery miesiące i choć spektakularnych sukcesów nie odniósł, nie przeprowadził gruntowanych reform (m.in. zmiany systemu selekcji sędziów) to za jego rządów w ekspresowym tempie postawiono zarzuty i skazano sprzedajnych arbitrów oraz działaczy czterech największych klubów - Juventusu, Fiorentiny, Lazio i Milanu.

Reklama

>>>UEFA grozi, że mogą nam zabrać Euro 2012

W sprawę zaangażowane były cztery prokuratury oraz Trybunał Arbitrażowy ds Sportu, ale wszystkie wyroki wydał działający wewnątrz federacji Trybunał Sportowy. Zgodnie z obowiązującymi przepisami FIFA i UEFA nie mogły się przyczepić do niczego. Co prawda Juventus, wbrew związkowemu statutowi, odwołał się do Trybunału Administracyjnego (TAR) nie zgadzając się z decyzją odbierającą im dwa tytuły mistrzowskie (za sezony 2004/2005 i 2005/2006) i degradację do Serie B (co według fachowców miało im przynieść 130 mln euro strat). Ale wystarczył jeden telefon z UEFA, a następnego dnia Rossi i Melandri zagrozili turyńczykom skierowaniem sprawy do sądu powszechnego o „działanie Juventusu na szkodę włoskiej piłki”. Po kilku godzinach TAR ogłosił wycofanie skargi przez prawników klubu sponsorowanego przez koncern FIAT.

Reklama

>>>Władze światowej piłki trzymają z Listkiewiczem