Prawdopodobnie w 2020 roku w Dubaju będą gościć już wszystkie największe postaci światowego sportu - w letnich igrzyskach olimpijskich. Tu wszystko musi być naj. Jeśli buduje się wieżowiec, to najnowocześniejszy na świecie, a jeśli organizuje się turniej, to najbardziej prestiżowy. Wszystko zgodnie z mottem Dubaju: "Większe, zuchwalsze - lepsze".
Symbolem manii wielkości tego niewielkiego emiratu był tenisowy pojedynek Federera z Andre Agassim na szczycie najbardziej ekskluzywnego hotelu świata Burj-Al-Arab, wysokiego na 321 m, zbudowanego na sztucznej wyspie, z którego rozpościerał się malowniczy widok na morze i monumentalne pałace z pięknymi ogrodami i basenami. Obaj wielcy tenisiści uczestniczyli w turnieju Dubai Tennis Championships, którego pula nagród wynosi milion dolarów. Turniej nie ustępuje rangą i prestiżem od tego typu zawodów rozgrywanych w Europie czy Stanach Zjednoczonych. W ubiegłym roku Rafael Nadal pokonał w finale Agassiego, a Justine Henin-Hardenne wygrała z Marią Szarapową.
Dubaj przyciąga największe gwiazdy najpopularniejszych dyscyplin sportu, więc w towarzystwie Federera nie mogło zabraknąć Tigera Woodsa, który co roku bierze udział w turnieju golfowym Dubai Desert Classic. Amerykanin przyjeżdża nie tylko po to, aby odebrać olbrzymią premię za sam start. Na zieloniutkiej trawce daje z siebie wszystko. Pozuje fotoreporterom i opowiada różne rzeczy, które potem są cytowane przez wszystkie agencje informacyjne świata. Na przykład, że gospodarz - Jego Wysokość Szejk Muhammad bin Rashid Al Maktoum - to człowiek światły i postępowy.
Kto nie lubi golfa albo tenisa, może wybrać się na zawody Dubai Rugby Sevens (z udziałem najlepszych drużyn świata) albo na wyścigi koni arabskich o najszlachetniejszej krwi z cyklu Dubai World Cup. Cena wierzchowca, który wygra w Dubaju, wzrośnie mniej więcej dwukrotnie, a dosiadający go dżokej staje się sławnym człowiekiem. Frankie Dettori, który po wyścigu mamrotał tylko pod nosem, że nie oddychał przez długie minuty w strachu, że nie wygra, może liczyć na pracę na Półwyspie Arabskim do końca życia.
Dubaj przyciąga także gwiazdy światowej piłki. Luis Figo i Zinedine Zidane uwielbiają tam spędzać wakacje z rodziną. Portugalczyk i jego żona Helen Swedin przeżyli tam nawet swój miesiąc miodowy. Lubią to miejsce, bo w Dubaju gwiazdorzy traktowani są, jak bóstwa. Figo miał do dyspozycji limuzynę długą na 10 m i mieszkał w sześciogwiazdkowym hotelu na koszt państwa. Zidane opowiadał, że jest zachwycony sztuczną wyspą w kształcie palmy, na której dom mają jego przyjaciele: David Beckham i Michael Owen. Czasami obaj Anglicy przyjadą pooglądać kolegów na corocznym, najbardziej znanym piłkarskim turnieju halowym na świecie. Nazwiska jego uczestników robią wrażenie: Rush, Sharpe, Irwin, Lee, Dixon, Le Saux, a nawet nieco podchmielony Gascoigne.
Większość turniejów odbywa się w wybudowanym kosztem 2 mld dolarów Dubai Sport City. To kompleks z czterema boiskami, kilkoma halami, kilkunastoma salonami fitness i setką pokoi do odnowy biologicznej. W ogromnym centrum mieści się także szkoła golfowa Butcha Harmona (to guru Woodsa) i pierwsza akademia piłkarska Manchesteru United poza Europą.
"Mamy miasto w mieście, zasilane przez sport. Phil Knight stworzył Nike. My także możemy stworzyć swoją światową markę" - mówią z dumą dyrektorzy Dubai Sport City.
Arabowie są bardzo przywiązani do tradycji, ale nie rażą ich symbole zachodniej kultury i tworzenie kosmopolitycznego molocha. Wciąż mają swoje polowania z sokołem i wyścigi wielbłądów. W tradycyjnym wydaniu, na pustyni. Oczywiście pod patronatem Szejka Al Maktouma i z transmisją w satelitarnej telewizji.
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję