Och, teraz emocje są jeszcze ogromne. I jeszcze długo nie opadną" - mówił po wygranej z Rosją Grzegorz Tkaczyk. Lider polskiej reprezentacji, już bez opasującej włosy tasiemki, spacerował w skarpetkach po zakamarkach hamburskiej Color Line Arena, opowiadając komuś przez telefon o meczu. Nic dziwnego, że nazajutrz większość zawodników przyszła na śniadanie mocno niewyspana.
"Po spotkaniu z Rosją długo nie mogliśmy zasnąć. Gadaliśmy, cieszyliśmy się, wspominaliśmy najważniejsze momenty" - opowiadali między jednym a drugim ziewnięciem bracia Michał i Bartosz Jureccy.
Ale o żadnym hucznym świętowaniu nie było oczywiście mowy. "Na hulanki przyjdzie czas. Jeszcze nie osiągnęliśmy przecież tego, po co tu przyjechaliśmy. Jesteśmy wprawdzie w czwórce najlepszych zespołów świata, ale żeby być pewnym medalu, trzeba koniecznie wygrać najbliższy mecz" - dodaje Bartosz Jurecki.
Przygotowania Polaków do dzisiejszej walki przebiegały standardowo. Najwięcej pracy mieli lekarz i masażyści, bo po ośmiu meczach mięśnie wszystkich zawodników były już bardzo mocno wyeksploatowane. Na szczęście Polacy są bardzo dobrze przygotowani do wysiłku. "Podczas tych trzech tygodni przed mistrzostwami wprowadziliśmy między innymi zajęcia siłowe. Warto było, bo dzięki temu teraz w końcówkach meczów nasz zespół dominuje na parkiecie. A to oznacza, że kondycyjnie jesteśmy mocni. Świadomość tego, że w ostatnich minutach nie słabną, daje zawodnikom ogromnie dużo pewności" - mówi trener Bogdan Wenta.
Problemem w naszym zespole są choroby. Ponad połowa zawodników narzeka na kaszel, katar, gorączkę. W przedwczorajszym spotkaniu z Rosją niezdolny do gry był Artur Siódmiak. Wszystkich na oku ma Maciej Nowak. "Robimy, co możemy. Zawodnicy dostają lekarstwa, oczywiście tylko te dozwolone" - zapewnia lekarz kadry.
Piłkarze podchodzą do meczu poważnie, ale bez tremy. Przynajmniej na razie. "Ja będę grał na Soerena Strygera. To jeden z najlepszych prawoskrzydłowych na świecie, ale przecież nie będę się go bał" - tłumaczy Tomasz Tłuczyński.
Styl gry Duńczyków jest doskonale znany. A kto go nie znał, miał okazję to zrobić podczas ośmiu gier w mistrzostwach świata. "Dania od lat bazuje na szybkich skrzydłowych. Oni dobrze się czują w nieustannej walce" - wylicza Tłuczyński.
Niektórych rywali świetnie zna zawodnik Flensburga Marcin Lijewski, a także trener Wenta, który jeszcze w minionym sezonie był w tym klubie drugim szkoleniowcem. Flensburg od zawsze jest ulubionym celem duńskich graczy. W tym sezonie aż czterech kadrowiczów trenera Ulrika Wilbeka gra na co dzień w tej drużynie.
Jedno, czego Polacy mogą być pewni, to głośny doping dla przeciwnika. Już na meczu Dania - Islandia fani dali pokaz swoich możliwości. W hali niemal cały czas był ogromny zgiełk. Duńscy kibice z pomalowanymi twarzami, bębnami, flagami tworzyli fantastyczne widowisko, przekrzykując się z równie żywiołowo dopingującymi Islandczykami.
Dzisiaj przed polskimi piłkarzami ręcznymi najważniejszy mecz od ćwierć wieku. Zwycięstwo nad Danią da im awans do finału mistrzostw świata. Choć ponad połowa zawodników w naszym zespole narzeka na kaszel, katar i gorączkę, to biało-czerwoni zapowiadają walkę na całego - pisze DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama