Gdy żona prezydenta przybyła w środę na teren AWF, gdzie na stadionie startowali lekkoatleci, na kortach grali tenisiści, a w hali - koszykarze, wielu sportowców, uprzedzonych wcześniej o tej wizycie, pokazywało jeden drugiemu, by spojrzał na prawą dłoń pierwszej damy.
"To jest bardzo dobry pomysł z tymi sznurówkami, znak widocznego wsparcia oficjalnym gadżetem światowego ruchu Olimpiad Specjalnych" - powiedziała Anna Komorowska.
Wcześniej Mick Hucknall, lider grupy Simply Red, opuszczając Warszawę obiecał, że czerwone sznurówki będą nieodzownym elementem jego scenicznego stroju na całej tegorocznej trasie koncertowej.
"Zachęcamy państwa do kupna takich sznurowadeł u wolontariuszy, by zasilić konto tej organizacji. To tylko osiem złotych" - dało się słyszeć na stadionie lekkoatletycznym, na płycie którego żona prezydenta wręczała medale młodym sportowcom.
Jak podkreśliła w rozmowie z PAP, entuzjazm uczestników, organizatorów, wolontariuszy i wielu innych osób związanych z tą imprezą jest fantastyczny.
"Rywalizacja zawodników niepełnosprawnych intelektualnie jest czymś nadzwyczajnym, przebiega w niezwykle czystej formie, a sposób wyrażania ich radości z sukcesów ma w sobie ogrom ciepła i serdeczności płynącej z głębin serca. Ale trzeba też pamiętać, że sport jest tylko dodatkiem w ich życiu, który pomaga im funkcjonować w społeczeństwie" - zaznaczyła.
Komorowska przyznała, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. "Jestem realistką i nie sądzę, by te igrzyska od razu zmieniły powszechny pogląd na sport osób niepełnosprawnych, ale cieszmy się, że został obrany właściwy kierunek i wiele spraw zmierza w dobrą stronę" - dodała.
Zdobywczyni siedmiu medali olimpijskich w lekkiej atletyce Irena Szewińska jest dumna, że od kilkunastu lat związana jest z ruchem Olimpiad Specjalnych.
"Bywałam na wielu imprezach w Polsce i uważam, że są to jedne z najlepszych zawodów. Nie chodzi tu oczywiście o poziom sportowy czy sferę fizyczną, ale przede wszystkim o głębię przeżywania sukcesów i niepowodzeń. Jestem pełna uznania dla tych osób" - powiedziała PAP członkini Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Mieszkający w Bydgoszczy Krzysztof Głombowicz już po roku życia został zarażony wirusową chorobą Heinego-Medina (zapalenie rogów przednich rdzenia kręgowego). Porusza się przy pomocy kul i wózka. Jak wyjawił - jest zakochany w Olimpiadach Specjalnych. W Warszawie prowadzi spikerkę na stadionie AWF podczas lekkoatletycznych zawodów. W sierpniu komentował w Wiśle Letnią Grand Prix w skokach narciarskich.
"Cudownie odbieram zmagania tych sportowców, którzy mają otwarte serca i umysły. To my powinniśmy się uczyć od nich jak patrzeć na sport, jak go rozumieć" - podkreślił 52-letni Głombowicz.
W czwartek 1500 niepełnosprawnych intelektualnie sportowców z 56 krajów zakończy starty w dziewięciu dyscyplinach: bowlingu, lekkoatletyce, jeździe szybkiej na wrotkach, koszykówce, 7-osobowej piłce nożnej kobiet, badmintonie, tenisie ziemnym i stołowym oraz trójboju siłowym.
Wieczorem w hali Torwaru odbędzie się ceremonia zamknięcia 5. Europejskich Letnich Igrzysk Olimpiad Specjalnych. Flaga zostanie przekazana Belgom, którzy w 2007 roku jednym głosem przegrali rywalizację z Polską o prawo przeprowadzenia imprezy. Teraz zorganizują zawody w 2014 roku.