Podczas ubiegłorocznego Australian Open, w styczniu, lekarze w Melbourne stwierdzili u niej pęknięcie kręgu w odcinku lędźwiowym kręgosłupa. Po kilku tygodniach bezskutecznego oczekiwania na zrośnięcie kości, poddała się w Miami nowatorskiej operacji wypełnienia szczeliny sztuczną tkanką. Po intensywnej rehabilitacji w lecie wróciła na korty.

Reklama

Miesiąc temu odpadła w pierwszej rundzie eliminacji do tego turnieju, ale grała z silnym bólem pleców. Okazało się, że spowodowany był stanem zapalnym innego kręgu w odcinku lędźwiowym.

"Nie chodzi o tamten pęknięty krąg tylko inny, który znajduje się w tym samym odcinku. Najpierw był stan zapalny, a później zrobiła się tam jakaś narośl. Na razie nie wiemy dokładnie, co z tego wyniknie. Nasz krakowski lekarz Mariusz Bonczar, który już dwa razy operował Agnieszkę, załatwił nam konsultacje z wysokiej klasy specjalistą z Izraela" - powiedział PAP ojciec i trener tenisistki Robert Radwański.

"Zobaczymy, co on nam powie, no i do tego w marcu będziemy przecież na turniejach w Ameryce. Podczas pobytu w Miami Ula pojedzie do lekarza, który ją poprzednio operował, w końcu to chyba człowiek, który najlepiej zna jej kręgosłup. W ciągu miesiąca dwóch porządnych specjalistów oceni jej stan zdrowia. Wtedy będziemy trochę mądrzejsi. Na razie Ula trenuje i gra w specjalnym pasie osłaniającym i usztywniającym dolny odcinek pleców. To jednak tylko działania profilaktyczne i nie usuną przyczyn tego stanu rzeczy" - dodał.

Reklama

Przyczyna powracających dolegliwości, które nasilają się przy wzmożonym wysiłku, najprawdopodobniej związana jest z nieprawidłową budową kręgosłupa Radwańskiej.



"Niestety wszystko wskazuje, że są to genetyczne sprawy, a właściwie anatomiczne. Ula ma kręgosłup taki, jaki ma i z tego, co wiem ta wada raczej nie przeszkadzałaby w codziennym życiu bez sportu. Zresztą ma ją wielu ludzi i z tym jakoś funkcjonuje bez większych kłopotów. Jednak kiedy dochodzi duży wysiłek oraz przeciążenia związane z treningiem i profesjonalną grą w tenisa, to wtedy boli, czasem naprawdę mocno. Jednak Ula się nie poddaje łatwo. Jest już chyba zahartowana" - uważa Radwański.

Reklama

W lutym młodsza z sióstr Radwańskich udała się na Bliski Wschód, gdzie bez powodzenia startowała w eliminacjach dwóch dużych turniejów WTA na twardych kortach: w Dubaju (z pulą nagród 2,05 mln dol.) i Dausze (z pulą nagród 721 tys. dol.). Zajmuje 187. pozycję w rankingu tenisistek, w którym w sierpniu 2009 roku była nawet 62.

"Ula bardzo dobrze grała pod koniec roku, ale z odległą pozycją niestety ciężko jest się załapać do większych turniejów, które dają sporo punktów. Zresztą musiała też bronić trochę punktów z poprzedniej jesieni, a w hali jest niewiele imprez i wszystkie mają dobrą obsadę. Na szczęście wciąż jeszcze ma trzy możliwości skorzystania z +zamrożonego rankingu+ (na pozycji 74. sprzed kontuzji kręgosłupa - przyp. PAP). Niby to niewiele, ale zawsze coś, więc dwie z tych okazji wykorzystamy w marcu, właśnie w Indian Wells i Miami" - poinformował ojciec tenisistki.

Być może w najbliższych miesiącach krakowianka będzie mogła skorzystać jeszcze z innej możliwości odrobienia strat w rankingu, w postaci "dzikich kart" do turniejów WTA. Furtką do tego może być podpisana w tym tygodniu przez siostry Radwańskie umowa o współpracy z mocną na rynku agencją marketingu sportowego Lagardere. Reprezentuje ona interesy m.in. Amerykanina Andy'ego Roddicka czy Dunki polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki, obecnie numeru jeden na świecie.

"Długo broniliśmy się przed takim rozwiązaniem, ale w końcu musieliśmy pójść na kompromis. Mamy kontrakt odbiegający od standardowych umów i zobaczymy, co z tego wyjdzie" - skomentował ten fakt Radwański.