Z powodu awarii systemu łączności nie ma kontaktu z kapitanem od 21 listopada. Dotychczas udało się dwukrotnie odebrać od niego wiadomości przez pośredników, od będących w pobliżu statków. Natomiast pozycja jachtu, szybkość i kurs była śledzona za pomocą niskoorbitalnych satelit, które odbierały sygnał AIS (Automatic Identification System), nadawany z pokładu.
Nie ukrywam, że jesteśmy trochę zaniepokojeni. Od dłuższego czasu satelity ExactEarth nie są w stanie namierzyć pozycji +Polskiej Miedzi+. Oznacza to, że nie wiemy, gdzie znajduje się jacht i kapitan. Ostatnia zarejestrowana pozycja jest z 13 marca. Jesteśmy w kontakcie z technikami z ExactEarth, którzy analizują sytuację ze swojej strony - powiedział PAP menedżer Cichockiego i szef Around The World Delphia Project Krzysztof Mikunda.
Biorąc pod uwagę warunki pogodowe, jakie panowały od połowy miesiąca w tamtym rejonie (na początku marca Cichocki był na wysokości Rio de Janeiro w odległości ok. 700 mil od lądu), olsztynianin raczej nie miał większych problemów z żeglowaniem.
Warunki pogodowe były spokojne, z chwilowymi zrywami, które jednak nie utrudniały zbytnio rejsu. Zakładamy, że mniej więcej wtedy kapitan zbliżał się do jednego z większych szlaków tranzytowych łączących Europę z Ameryką Południową. Po rozmowie z przedstawicielami ExactEarth ustaliliśmy, że prawdopodobnie to zagęszczenie różnych jednostek na tym obszarze powoduje, że słabszy nadajnik AIS (klasa B), jakim dysponuje, nie jest w stanie przebić się z sygnałem i satelity nie mogą przekazać nam jego pozycji - dodał Mikunda.
Zakłada się, że kapitan "Polskiej Miedzi" od 13 marca przepłynął 400-500 mil i zmierza ku Maderze.
Jeżeli tak jest, to dopiero tam, za około półtora do dwóch tygodni, jego sygnał będzie na tyle +samotny+, by dostać się na niską orbitę i poinformować nas o pozycji. Jest też szansa, że Tomek przez UKF skontaktuje się z będącym blisko niego jakimś statkiem- zaznaczył.