Czy poziom zawodników z polskiej ligi, których ma pan teraz na zgrupowaniu na Cyprze od tych z pierwszego składu dzieli przepaść?

Dokładnie tak. Jeśli grasz co tydzień w Bundeslidze, to musisz reprezentować inny poziom. Nie chcę nikogo martwić, ale to są dwa różne światy. Taka Bundesliga jest dużo bliżej poziomu reprezentacyjnego niż to co dzieje się na polskich boiskach. Większość zawodników zaprosiłem tutaj z myślą o przyszłości. O eliminacjach mundialu w 2010 roku. Niektórzy zrobią ten krok i awansują do reprezentacji, inni nie zaistnieją w niej nigdy.

Reklama

Skoro polska liga jest tak słaba, to może dla swojego dobra powinni natychmiast wyjeżdżac za granicę?

Lepiej niech zostaną w Polsce. Mimo wszystko korzystniej grać tu co tydzień i robić stałe postępy niż siedzieć na ławce rezerwowych gdzieś w drugiej lidze angielskiej. To ich zabija jako piłkarzy. Zabijają ich finansowe argumenty. Te miliony, które stają im przed oczami. Dokonują błędnych wyborów. Wasilewski, Bronowicki czy Matusiak wykonali pierwszy krok, ale teraz muszą wykonać następny.

Pana kluczowi piłkarze z eliminacji - Jacek Krzynówek i Maciej Żurawski mają kłopoty ze znalezieniem klubu. Co będzie jeśli nie zdołają ich rozwiązać? Nie zabierze ich pan na mistrzostwa Europy?

Oczywiście, że biorę taką możliwość pod uwagę. Ja nigdy nie powołuję zawodników dlatego, że mają znane nazwiska. Przy nominacjach na mistrzostwa Europy wezmę pod uwagę tylko to czy zawodnik jest odpowiednio przygotowany do gry w tak wielkiej imprezie. W czerwcu czekają nas trzy mecze w ciągu dziewięciu dni. Ja naprawdę nie mogę sobie pozwolić na sentymenty. Dwa lata temu byłeś dobry? I co z tego? Ja nie patrzę na historię. Po to są właśnie takie zgrupowania jak to na Cyprze aby szukać alternatywy dla tych, którzy będą mieć przed mistrzostwami jakieś problemy.

Sądzi pan, że ewentualny wyjazd kapitana reprezentacji do ligi amerykańskiej to jest dobry kierunek?

Reklama

Długo rozmawiałem z Maćkiem Żurawskim przez telefon. Moim zdaniem gra w MLS to jest bardzo dobry wybór. Nie lekceważcie tej ligi. Gra tam mnóstwo dobrych zawodników. Z roku na rok te rozgrywki są coraz lepsze. Wiem o tym, bo cały czas jestem na bieżąco. Od czasu kiedy pracowałem w Meksyku przyglądam się lidze amerykańskiej i mam o niej jak najlepsze zdanie. Jedyny negatywny niuans stanowi to, że dość często gra się tam na sztucznej nawierzchni.

Czy w związku z niesamowitą liczbą problemów jaką mają podstawowi piłkarze reprezentacji w swoich klubach, zrodziła się idea naturalizowania Rogera Guerreiro?

Nie powinienem tego komentować. Ale muszę powiedzieć, że to gracz z innymi umiejętnościami niż polscy piłkarze. Byłoby wspaniale mieć go u siebie.

Rok temu na zimowe zgrupowanie zabrał pan piłkarzy z polskiej ligi do Hiszpanii. Tylko kilku z nich jest teraz na Cyprze. O czym to świadczy?

To bardzo dobrze, że tak się stało. Po prostu w Polsce jest mnóstwo talentów i co chwila można wyłowić kogoś kto się wyróżnia. Problemem nie jest brak umiejętności, tylko to jak ich wprowadzić na dobrą drogę, ukierunkować. Poza tym zbyt późno zaczynają być profesjonalnie szkoleni. W Holandii taki Rafael van der Vaart w wieku siedemnastu lat grał już w Ajaxie Amsterdam i w reprezentacji Holandii. Nie tylko dlatego, że jest taki wspaniały, ale dlatego, że od 6. roku życia pracowano nad tym aby go odpowiednio wyszkolić. Jak zaczniesz się uczyć w wieku 16 lat, to wiadomo, że pierwsze efekty przyjdą po dziesięciu latach. I wtedy 26-latek będzie uchodził za młodego, zdolnego. To błąd, nie może tak być jeśli Polska ma się liczyć w wielkim futbolu.

Czyli Polacy wcale nie są leniwi?

Leniwi? Totalna bzdura! Kiedy słyszę jakieś negatywne opinie o polskich piłkarzach od razu zdecydowanie prostuję i oburzam się. Jeśli chodzi o chęć do pracy to Polacy są absolutnie fantastyczni. Wiele z nimi rozmawiam, ale jeszcze nigdy nie musiałem poruszać tematu poziomu ich zaangażowania w to co robią. Przeciwnie, bardzo często muszę hamować ich zapał. Jak tylko wyszliśmy na pierwszy trening tu na Cyprze, w deszczu przy ogromnym wietrze, to prosiłem aby się uspokoili, przestali tak gonić. Byli jak straż ogniowa, biegali jak konie, bez opamiętania. Wkładali w to dużo serca, ale mecze wygrywa się głową. Już podczas następnych treningów wyglądali lepiej. Zaczęli myśleć.

Słyszeliśmy jak zrobił im pan prawdziwy wykład. Nawet pan krzyczał...

Próbuje wytłumaczyć to co muszą wiedzieć. Że nie mogą kopać piłki zanim nie pomyślą, że inne kraje nie są lepsze tylko po prostu pewne rzeczy robi się tam lepiej. Czasem rywal jest szybszy i silniejszy, ale nie można z tego powodu popadać w jakieś kompleksy.

Czy fakt, że Dariusz Dziekanowski wrócił do sztabu reprezentacji jest jakimś przesłaniem do zawodników? To znaczy, że Leo Beenhakker zawsze daje drugą szansę?

Na pewno nie zawsze. Ale coś w tym jest, to jest zgodne z moją filozofią. Większość ludzi zasługuje na drugą szansę.

Właśnie taką dał pan Kamilowi Grosickiemu. Latem odmówił on wyjazdu na mistrzostwa świata juniorów. Za karę miał już nigdy w reprezentacji nie zagrać. A teraz zasuwa u pana aż miło...

Po pierwsze jego odwieszenie to była decyzja PZPN, a nie moja. Po drugie czasem jak się człowiekowi odpuści jakieś grzechy to można mu uratować piłkarskie życie. Wierzę, że pomogłem Grosickiemu znaleźć odpowiednią drogę.

Czy sztab na Euro 2008 będzie wyglądał tak jak teraz? Będzie pan miał trzech asystentów - Kaczmarka, Dziekanowskiego i Nawałkę?

Tak, taka jest potrzeba. Mamy mnóstwo pracy. Trzeba jeździć na obserwacje, rozmawiać z zawodnikami. Będziemy na meczu Austrii z Niemcami, pojedziemy do Auxerre, Pireusu, Wolfsburga. Wszędzie gdzie się da.

Został pan człowiekiem roku, trenerem roku, zgarnął pan ostatnio w Polsce wszystkie prestiżowe nagrody. Czuje się pan doceniony?

Doceniony? Moim zdaniem to było dla mnie zbyt wiele. Nie zasłużyłem na to wszystko. Ja naprawdę wolę być w cieniu, wykonować swoją robotę. Nagrody to nie jest moje hobby, praca to jest moje hobby. Ta praca tutaj z nimi. Wspólne radości i smutki. To nie jest tak, że budzę się teraz każdego poranka i mówię: hej, good morning men of the year. Mówię raczej: dzień dobry, szczęśliwy człowieku.

Jest pan szczęśliwym człowiekiem?

Tak, ale od czterdziestu lat na to pracuję. Myślę pozytywnie. Nigdy rano nie zadarzyło mi sie pomysleć: o kurczę, znowu ten cholerny nowy dzień.