Jak pan ocenia naszą grupę na Euro 2008?
To bardzo ciężka grupa. Ale w Austrii losowanie oceniamy raczej pozytywnie. Wiadomo, że większość uważa nas za zupełnych outsiderów. Według mnie stać nas jednak na awans do następnej rundy. Naszym wielkim atutem będzie to, że jesteśmy gospodarzami.
Myśli pan, że to może się okazać decydujące?
Na pewno. Spodziewam się podobnego efektu jaki był na ostatnich mistrzostwach świata w Niemczech. Wtedy cały naród stanął za swoją reprezentacją, każdy Niemiec stał się kibicem. Miasta były pełne flag, zapanowała euforia. Naprawdę wierzę, że nasi rodacy też dadzą się porwać.
Ale przecież jakaś grupa kibiców po waszych słabych występach pisała petycje, żeby wycofać was z Euro, bo przyniesiecie wstyd. To nie wygląda na pełne poparcie.
To jest jakaś kolosalna bzdura. Szczerze mówiąc mam już dość komentowania inicjatywy jakichś idiotów. Oni nam robią fatalną opinię. To jakaś mała grupa, która chce być w centrum zainteresowania i robi wszystko żeby wejść na czołówki gazet. Oczywiście udało im się to, ale naprawdę mogę wszystkich zapewnić, że to nic nie znacząca grupa oszołomów. Prawdziwi kibice zawsze będą nas popierać i wspierać. Zobaczycie zresztą jak będzie na Euro. Niemcy są oczywiście faworytem, później wszyscy wskazują na Chorwację i Polskę, ale ja wierzę, że jesteśmy w stanie nawiązać walkę.
Co pan sądzi o reprezentacji Polski?
Nie mam najlepszych wspomnień z pojedynków z Polakami. W eliminacjach do Weltmeisterschaft 2006 dwa razy przecież z wami przegraliśmy. Chociaż oba mecze były moim zdaniem bardzo wyrównane. Nie zmienia to faktu, że nie zdobyliśmy z wami nawet punktu. Na pewno bardzo was szanujemy. Widziałem w jakim stylu zakwalifikowaliście się na turniej. Pokazaliście wielką klasę, zwłaszcza w meczach z Portugalią. Zasłużyliście żeby pojechać na mistrzostwa. W waszym awansie nie było żadnego przypadku.
A jakichś polskich piłkarzy pan zna?
Jasne, że tak. Przede wszystkim tych z niemieckiej Bundesligi. Ta liga jest w Austrii chyba nawet bardziej popularna, niż nasza austriacka. Tak więc jeszcze z Bayeru Leverkusen doskonale znam Jacka Krzynówka. Wiem kim jest Euzebiusz Smolarek, który wyrósł teraz na prawdziwą gwiazdę waszej reprezentacji. Z Ligi Mistrzów znam bramkarza Celtiku Artura Boruca. Ostatnio ważnym tematem w Grecji było przyjście do Larissy Macieja Żurawskiego. Wszyscy się dziwili, że facet z takim nazwiskiem zdecydował się na transfer do tak małego klubu. Moim dobrym kolegą w Panathinaikosie jest Arkadiusz Malarz, ale z tego co z nim rozmawiałem, ma małe szanse, żeby pojechać na Euro. W Skodzie Xanthi gra jeszcze Tomasz Radziński...
...ale on jest Kanadyjczykiem!
Jak to? Zawsze myślałem, że to Polak.
Jego rodzice są Polakami, ale on się wychował w Kanadzie i jest reprezentantem Kanady.
No proszę. No to już teraz się nie dziwię, że jakoś nie widziałem go ostatnio w waszej reprezentacji.
Mecze z Niemcami dla was są zawsze czymś specjalnym?
O tak. To nasz najbliższy sąsiad. Jako kraj jesteśmy bardzo z Niemcami związani, ale właśnie z tego powodu reprezentacja Niemiec jest też naszym największym rywalem.
Gdzieś czytałem, że ma pan chorwackie korzenie.
No widzi pan. Ja też to gdzieś czytałem...To jest tylko półprawda. Pochodzę z austriackiej wioski, która od wielu lat zamieszkiwana jest głównie przez ludzi pochodzących z Chorwacji. Oboje moi rodzicie już się w niej jednak urodzili i są stuprocentowymi Austriakami. Ale jakieś chorwackie korzenie mam.
Więc mecze z Chorwacją również traktuje pan w jakiś szczególny sposób?
Absolutnie nie. To dla mnie rywal, jak każdy inny. Ale fajną sprawą jest to, że w Chorwacji mam wielu kibiców. Traktują mnie trochę jak swojego.
Dlaczego pan, symbol i wychowanek Rapidu Wiedeń, zdecydował się kiedyś na transfer do Salzburga? No i dlaczego tam się panu nie powiodło?
Jak pan powiedział jestem wychowankiem Rapidu. Byłem tam już osiem lat i naprawdę potrzebowałem jakiejś zmiany. Chciałem nowych wyzwań. Wtedy w Salzburgu tworzyła się świetna drużyna. Mieliśmy awansować do Ligi Mistrzów. Dlatego, jak tylko pojawiła się propozycja, zdecydowałem się tam przejść. Rzeczywistość nie okazała się jednak taka różowa. Od samego początku nie mogłem się dogadać z trenerem Giovannim Trapattonim. On stawiał właściwie tylko na piłkarzy przez siebie sprowadzonych. Obaj z trenerem uznaliśmy, że lepiej dla mnie będzie jeżeli odejdę. Zgłosił się Panathinaikos i tak się znalazłem w Grecji.
I jak się panu tu podoba?
Bardzo. Piękna pogoda, fantastyczni ludzie. Szczerze mówiąc, nie bardzo wiedziałem czego się po Panathinaikosie spodziewać. Kierunek grecki w Austrii nie jest zbyt popularny. Ale na razie jestem bardzo szczęśliwy. Jestem tu wypożyczony na dwa lata, zobaczymy co będzie dalej.
Ale w pewnym momencie uchodził pan za jeden z największych talentów w Europie. Mało kto sądził, że w wieku 25 lat będzie pan zawodnikiem Panathinaikosu.
Ale ja przecież jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. Cały czas się rozwijam, idę do przodu. Zobaczymy, gdzie się niedługo znajdę.
Jedną z największych legend Koniczynek jest polski napastnik...
Krzysztof Warzycha! Oczywiście, że o nim słyszałem. To wielka postać nie tylko klubu, ale całej ligi greckiej. To chyba jeden z najlepszych strzelców w historii greckiej ekstraklasy. Warzycha jest naprawdę legendą.
W wieku 24 lat został pan kapitanem reprezentacji. To musiała być wielka sprawa.
Jestem z tego niesamowicie dumny. To jedno z największych osiągnięć w mojej karierze. Naprawdę tak to odbieram. Zostałem najmłodszym kapitanem w historii naszej kadry.
Często mówi się o panu jako o austriackim Beckhamie.
Ja też w pewnym momencie znajdowałem się w centrum zainteresowania mediów, śledzili mnie paparazzi, ale porównywanie mnie do Beckhama jest zupełnie nietrafione. Nie znam go, ale z tego co widzę niewiele nas łączy. Chyba tylko to, że też umiem strzelić z rzutu wolnego, czy dośrodkować z rogu. Nie jestem typem gwiazdora, nie chodzę ciągle na imprezy. Wolę posiedzieć w domu z rodziną.