Największym problemem, który starają się wspólnie rozwiązać konstruktorzy wszystkich teamów, jest bardzo mała liczba manewrów wyprzedzania podczas wyścigów. Menedżerowie tymczasem rozważają zmianę organizacji weekendu Grand Prix tak, aby widzowie każdego dnia mieli się czym emocjonować.

Reklama

Obecnie najmniej interesujące są piątki, ponieważ wyniki dwóch półtoragodzinnych treningów nie mają większego wpływu na przebieg rywalizacji i z zasady są bardzo mylące. Wcześniej rozważano koncepcję skrócenia weekendów Grand Prix do dwóch dni. Kierowcy jeździliby tylko w sobotę i niedzielę, byłoby mniej pracy, a za to do kalendarza weszłoby więcej wyścigów, na czym bardzo zależy Berniemu Ecclestone’owi. Najbardziej forsował ją szef zespołu Renault (a prywatnie przyjaciel i wspólnik kilku interesów z Ecclestonem) Flavio Briatore, który wpadł jeszcze na pomysł, aby zamiast jednego, robić dwa krótsze wyścigi. W tak konserwatywnej serii coś takiego raczej jednak nie przejdzie tym bardziej, że długi niedzielny finał to coś, co odróżnia najbardziej prestiżowe serie wyścigowe świata od niższych serii - takich jak juniorska Formuła 3, czy nawet sama GP2, zwana „przedsionkiem Formuły 1” - pisze DZIENNIK.

>>>Chcą więcej nocnych wyścigów

Ostatnio zespoły F1 stworzyły własną organizację FOTA i zjednoczone weszły do układu rządzącego tym sportem jako nowa, trzecia siła, obok FIA (zajmuje się przepisami) oraz FOM-u (czyli Bernie Ecclestone oraz kwestie finansowe). Ekipy chcą mieć więcej do powiedzenia w sporcie, w którym wydają najwięcej pieniędzy i zarabiają mało, choć w rzeczy samej go tworzą. Podczas ostatnich obrad wysunięto szalony jak na F1 pomysł, aby w piątek organizować 45-minutową sesję, w której nagrodą będzie milion dolarów dla zwycięzcy.

"Kibice mieliby coś więcej do oglądania, a prasa coś o czym można pisać. Organizowany byłby dodatkowy wyścig" - tłumaczy dyrektor zarządzający McLarena Martin Witmarsh. Nagroda w tym systemie przypadałaby zawodnikowi, który wygrałby krótki wyścig lub - co bardziej prawdopodobne - uzyskał najlepszy czas w czymś w rodzaju czasówki. Z tym wyjątkiem, że zespoły nie miałyby z tego tak naprawdę żadnych korzyści, bowiem za dodatkową, 45-minutową sesję piątkową nie przyznawano by punktów. To w zasadzie najsłabszy punkt tego planu.