Sędziowie liniowi w roli ekipy sprzątającej? Na boiskach piłkarskich kibice rzucają kubkami, skórkami od pomarańczy, krzesełkami i racami, w Detroit na taflę lodowiska lecą martwe ośmiornice.

Reklama

>>>Zobacz, jaki w Detroit kibice "zaatakowali" hokeistów ośmiornicami

Tradycja rzucania ośmiornicami na lodowisko sięga wczesnych lat 50. ubiegłego wieku. Zaczęło się w 1952 roku, gdy Dwaj bracia, Pete i Jerry Cusimano, właściciele sklepu we wschodniej części Detroit, aby uczcić zdobycie przez klub Pucharu Stanleya (hokeiści wygrali wszystkie osiem spotkań), postanowili w ostatnim ósmym zwycięskim meczu rzucić na lód ośmiornicę (każda z macek symbolizowała jedno zwycięstwo Red Wings). Zostało to dobrze odebrane przez fanów i to jednorazowe wydarzenie stało się tradycją.

>>>Zobacz galerię z tego wydarzenia

Dziś Detroit ma na swoim koncie już jedenaście Pucharów, ostatni wywalczony w poprzednim sezonie. I mimo że zespół przeprowadził się do Joe Luis Arena, tradycja rzucania ośmiornicami przetrwała. Pierwsze ośmiornice w nowej hali poleciały na lód 12 grudnia 1979 roku podczas ceremonii jej otwarcia. Do roku 1995 zwierzaka nazywano po prostu ośmiornicą. Obecna nazwa wzięła się od imienia managera Joe Louis Arena Ala Sobotki. Największa ośmiornica jaka poleciała na lodowisko miała wagę 22,5 kg. Władze NHL nie raz chciały wyplenić ten niechlubny zwyczaj, m.in. w 2008 roku nałożono na klub karę w wysokości 10 tys. dolarów, ale bezskutecznie. Ostatecznie bowiem zakaz rzucania ośmiornic na lód został zniesiony. Nie ulega też wątpliwość, że w razie zwycięstwa Detroit w rywalizacji o 12 Puchar Stanleya z Pittsburgh Penguins, kibice klubu nie odmówią sobie tej przyjemności.

Reklama