Włosi wracają do domu, a mimo wszystko trudno mówić o powszechnym rozczarowaniu, a tym bardziej o żałobie narodowej. Jak gdyby się tego spodziewano. Kiedy był jeszcze remis, sprawozdawcy mówili, że mecz z Urugwajem na pewno nie zapisze się w historii włoskiego futbolu. Kiedy "azzurri" schodzili pokonani z boiska, stwierdzili, że włoska piłka nożna cofnęła się o pół wieku - tak jak teraz, czyli po raz drugi z kolei pożegnali się z Mundialem w 1962 i 1966.

Reklama

Przypomniano również, już bez litości, że w ostatnich finałach Ligi Mistrzów grali piłkarze z ponad 20 krajów, ale nie było wśród nich żadnego Włocha. Oczywiście dyskusyjna była czerwona kartka dla Claudio Marchisio i gra w dziesiątkę w wyjątkowo trudnej ostatnie fazie spotkania była szczególnie trudna, ale nikt w tym momencie nie szuka alibi. Tym bardziej, że trener Cesare Prandelli wziął całą odpowiedzialność za klęskę na siebie.