Stoch obecnie jest na etapie poszukiwania formy i trudno w nim upatrywać faworyta sobotniej rywalizacji na obiekcie znajdującym się w Zhangjiakou. Podczas konkursu na skoczni normalnej co prawda na półmetku był trzeci, ale ostatecznie zajął szóste miejsce. Mający za sobą także poniedziałkowe zmagania drużyn mieszanych (biało-czerwoni uplasowali się na szóstej pozycji) trzykrotny mistrz olimpijski w kwalifikacjach do sobotniego konkursu poradził sobie najlepiej z Polaków - uzyskał 128 metrów, co dało mu ósme miejsce.

Reklama

Oczywiście nie jest to szczyt moich możliwości i marzeń, ale to był solidny skok, z którego jestem zadowolony. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, wszystko "połapię" sobie na początku, to potem już idzie. Chciałbym oddawać jeszcze lepsze skoki, cieszyć się w locie, czerpać czystą radość po udanym odbiciu, czując dobrą energię. Nam nadzieję, że tak będzie jutro - podsumował w piątek.

Początek olimpijskiego skakania w samo południe

Dawid Kubacki, który niespodziewanie wywalczył brąz na skoczni normalnej, w kwalifikacjach do drugiego konkursu indywidualnego był 22. Zaprezentuje się w nim także dwóch pozostałych reprezentantów kraju - Piotr Żyła (27.) i Paweł Wąsek (36.). Ten ostatni zastąpił w składzie Stefana Hulę, który rywalizował na obiekcie normalnym.

Pierwsza seria konkursowa rozpocznie się w południe czasu polskiego, a finałowa godzinę później.

Rywalizacja panczenistów

Wcześniej, o godz. 9.53, ruszy rywalizacja sprinterska panczenistów. Na liście startowej - poza Michalskim - są także debiutujący w igrzyskach Marek Kania i Damian Żurek. Tylko pierwszy z tej trójki mógł w ostatnich tygodniach liczyć na spokój. Kania tuż po przylocie do stolicy Chin otrzymał pozytywny wynik testu na obecność COVID-19 i ma za sobą siedmiodniową izolację, z której został wypuszczony tydzień temu. Żurek z tego samego powodu nie mógł polecieć do Pekinu pod koniec stycznia razem z resztą ekipy, a w daleką podróż wyruszył dopiero w poniedziałek.

Na początku stycznia wspomniana trója wywalczyła brąz mistrzostw Europy w drużynowym sprincie. Ciekawą postacią w tej grupie jest Kania, który przebojem wdarł się do kadry i w listopadzie, zaledwie tydzień po debiucie w Pucharze Świata, sensacyjnie zajął trzecie miejsce w imprezie tej rangi na 500 m. Główną nadzieją biało-czerwonych będzie jednak raczej Michalski, który podczas ME wywalczył tytuł na tym dystansie, a na początku grudnia ustanowił rekord Polski na 500 i 1000 m.

Reklama

On też jako jedyny z tej trójki ma doświadczenie olimpijskie. Cztery lata temu w Pjongaczngu zajął w tej konkurencji 33. miejsce.

Zanim na torze łyżwiarskim w stolicy Chin zaprezentują się sprinterzy, to o godz. 9 o awans do półfinału w wyścigu drużynowym na dochodzenie powalczą m.in. Polki. W czwartym biegu ćwierćfinałowym zmierzą się z Rosjankami. Natalia Czerwonka, Magdalena Czyszczoń i Karolina Bosiek - tak jak ich koledzy z kadry - mają za sobą nerwy i zakłócone przygotowania z powodu wykrycia zakażenia koronawirusem. Ostatnia podzieliła los Żurka, a dwie pierwsze - Kani.

W sobotę rozpocznie się rywalizacja w kolejnej konkurencji łyżwiarstwa figurowego. Na taflę wjadą pary taneczne, które zaprezentują się w tańcu rytmicznym. W stawce będą reprezentanci Polski - Natalia Kaliszek i Maksym Spodyriew.

Tego dnia rozdane zostaną też medale za biathlonowy sprint na 10 km mężczyzn, gdzie jednym z uczestników będzie Grzegorz Guzik. Wśród kobiecych sztafet biegaczek narciarskich z kolei Polki wystąpią w składzie: Izabela Marcisz, Monika Skinder, Weronika Kaleta i Karolina Kukuczka.

Wyłonieni zostaną też triumfatorki w skeletonie oraz zwycięzcy snowboardowych mikstów w snowcrossie.