"Faworytem na pewno jest Francja. Szwedzi też popsują rywalom dużo krwi. Na każdym turnieju gospodarzom pomagają ściany. Są też Niemcy. Co prawda od kilku lat nie zdobyli medalu, na ostatnich mistrzostwach Europy nawet nie walczyli o podium, ale są głodni sukcesu" - powiedział 23-letni Wyszomirski, który w kadrze zadebiutował podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy.

Reklama

Zawodnik Azotów Puławy zwrócił uwagę, że spotkanie ze Słowacją, które w piątek rozpocznie się w Goeteborgu o godz. 20.15, może mieć zasadnicze znaczenie dla późniejszych losów Polaków w turnieju.

"Mecz ze Słowakami będzie dla nas kluczowy. Oni nie odkryli wszystkich kart. Kilku z nich nie przyjechało do Gdyni, gdzie w Turnieju Noworocznym dość łatwo sobie z nimi poradziliśmy. Jeśli z nimi wygramy, to już będzie jakiś krok do przodu. A później rywal, po rywalu... Nie będziemy myśleć z kim będziemy grać w półfinale czy finale" - dodał.

Wyszomirski był zmiennikiem kapitana reprezentacji Sławomira Szmala podczas ME w Austrii. Zarówno wtedy, jak i teraz jest najmłodszym członkiem ekipy. W drużynie narodowej rozegrał na razie 25 spotkań i do Szwecji przyjechał już z innym nastawieniem.

Reklama

"Muszę pomóc w większym stopniu drużynie - przyznał. - Ponad rok gram w kadrze. Trener Wenta daje mi się ogrywać, więc jak wchodzę na boisko, to już nie ma takiej tremy jak kiedyś. Sławek Szmal bardzo dużo mi pomaga. On sam wie, że ciężko będzie ugrać taką imprezę, jak mistrzostwa świata jednym bramkarzem. W każdej chwili mi pomaga, podpowiada, daje wskazówki".