Jego rodzice nie należą do zamożnych, ciężko pracują - ojciec jest rybakiem, matka barmanką. Mimo to starali się wspierać syna w jego pasji sportowej, a potem zawodowej rywalizacji surfingowej. Pieniądze otrzymywane od rodziny nie wystarczały jednak Ferreirze i często musiał pożyczać niemałe kwoty, by opłacić hotele czy przejazdy.
Na początku startował na desce zrobionej ze styropianu, ponieważ nie miał wystarczających środków na zakup profesjonalnego sprzętu.
Zaczął jednak odnosić sukcesy, najpierw krajowe jako 17-latek, a następnie międzynarodowe. W 2019 roku zwyciężył w World Surf League.
W Tokio, na japońskiej Tsurigasaki Surfing Beach, odniósł historyczny sukces pokonując w finale olimpijskim, rozgrywanym po raz pierwszy w tej dyscyplinie, Japończyka Kanoę Igarashiego.
Brazylijczyk podkreśla, że sukces osiągnął dzięki poświęceniu rodziców, swojej pracy i wierze, która jest bardzo ważna w jego życiu.
Bardzo mocno trenowałem przez kilka miesięcy przed igrzyskami, ufałem, że dzięki temu i wierze zrealizują marzenia. Przede wszystkim dziękuję Bogu za wszystko, co się wydarzyło… - powiedział w wywiadzie dla brazylijskiej telewizji Globo, dodając, że codziennie modli się o trzeciej nad ranem.