W 1952 z igrzysk w Helsinkach biało-czerwoni wrócili z czterema medalami (1 złoty, 2 srebrne i 1 brązowy). Cztery lata później w Melbourne nasi sportowcy dziewięciokrotnie stawali na podium (1 pierwsze miejsce, 4 drugie i 4 trzecie). Zaznaczyć trzeba jednak, że w obu tych przypadkach zarówno ilość olimpijczyków i dyscyplin, w których rywalizowali była zdecydowanie mniejsza niż obecnie.

Reklama

Osiem medali jest pewnych

Kolejny słaby wynik zanotowaliśmy w 2004 roku w Atenach. W Grecji Polacy zdobyli 10 medali (3 złote, 2 srebrne i 5 brązowych). W kolejnych startach w Pekinie, Londynie i Rio de Janeiro polscy sportowcy na podium stawali 11 razy.

W Paryżu na razie biało-czerwoni zdobyli oficjalnie sześć medali. Pewne jest, że kolejne dwa krążki zdobędziemy w sobotę. Pytanie tylko jakiego koloru? W finale zagrają siatkarze i o złoto walczyć w boskie będzie też Julia Szeremeta.

Szef PKOl liczy, że z Paryża wrócimy z 13-14 medalami

Według prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego na tym się nie skończy. Radosław Piesiewicz w “Gościu Radia ZET”. Powiedział, że liczy na 13-14 medali. Jeżeli chodzi o nasze szanse, to jeszcze kajaki, jeszcze lekkoatletyka - podkreślił szef PKOl.

Piesiewicz pytany o to, że nie wszystko poszło zgodnie z planem, odparł, że “PKOL nie odpowiada za przygotowanie sportowców, za to odpowiadają związki. Co poszło nie tak, mamy swoje przemyślenia”.

Szef PKOl uderza w ministra sportu

Reklama

Prezes PKOl wrzuca kamyczek do ogródka ministra sportu, Sławomira Nitrasa.Brakuje dialogu z Ministerstwem Sportu, trzeba może zmienić system - wskazał, dodając, że “może sport wyczynowy powinien przejąć PKOL”. Jako przykład podał tu sukcesy w boksie, który jest pod opieką PKOL.

Dodał, że “Ministerstwo Sportu nie podpisywało w odpowiednim terminie umów w roku olimpijskim i nie było środków na przygotowania. To dobry moment na to, by zacząć dyskusje na temat polskiego sportu i jak powinien być regulowany - zaznaczył.