Do zdarzenia doszło w nocy ze środy na czwartek po pucharowym meczu Legii z Lechią (4:0). Z ustaleń policji wynika, że Jacek T. nie został wpuszczony na stadion Legii, bo był pijany. Udał się więc do pobliskiego pubu, gdzie obejrzał mecz z Lechią, pijąc alkohol. Po spotkaniu miał podpalić najpierw trzy samochody na terenie Śródmieścia - dodge'a, volvo i daewoo, a potem kolejne sześć w Ursusie - toyotę, dwa volkswageny, peugeota, opla i daewoo. Wcześniej był już zatrzymany za podpalenie. Wtedy skończyło się na mandacie.
"Jacek T. najpierw trafił do izby wytrzeźwień, a potem na komisariat, gdzie usłyszał zarzuty. Grozi mu 5 lat więzienia. Sąd zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres dwóch miesięcy" - powiedział "Super Expressowi" podkom. Andrzej Browarek ze stołecznej policji.
Ojciec zatrzymanego mężczyzny to bardzo dobrze znana i poważana w środowisku piłkarskim postać. Michał Tomczak zasłynął głównie działalnością w Wydziale Dyscypliny PZPN, którym kierował po wybuchu afery korupcyjnej. To on ukarał za ustawianie meczów kluby, m.in. Arkę, Zagłębie Lubin, Widzew, Górnik Łęczna, Zagłębie Sosnowiec... Od marca 2009 roku zasiada w Radzie Nadzorczej Legii.
"Każdy mój komentarz nie ma żadnego sensu. Syn ma 22 lata, jest dorosły i sam odpowiada za swoje czyny. Czy ja pana ojca indaguję na okoliczność, co pan zrobił?! To, co robi mój syn, trzeba po prostu oddzielić od mojej działalności" - zastrzega Tomczak.
Komentarze (21)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszebo to auta stały krzywo, a to były os.ane przez ptaki, nieumyte i to spowodowało frustrację u pedantycznego synalka. Ponadto sprawdzić ubezpieczenia, stan techniczny itd..
Trzeba go obronić !!
Co ma zrobić nauczyciel z uczniem, który ma naganną ocenę z zachowania i bardzo słabe oceny ze wszystkich niemal przedmiotów? Dawniej delikwent musiałby powtarzać klasę lub zostałby wyrzucony ze szkoły, a i z jego zdyscyplinowaniem nie byłoby kłopotów. Ale czasy się zmieniły i również za sprawą pedagogów szkolna hierarchia została postawiona na głowie. Uczniowie mają głównie swoje prawa, obowiązków już znacznie mniej. Tych nauczycieli, którzy widzą to inaczej, mogą spotkać niemiłe konsekwencje. Tym bardziej jeśli uczeń, którego należy zdyscyplinować, jest dzieckiem wpływowej osoby. Jan Wóycicki, bo o niego chodzi, jest synem Kazimierza Wóycickiego, publicysty, dziennikarza, wykładowcy z Uniwersytetu Warszawskiego - specjalisty ds. stosunków polsko-niemieckich. Był zastępcą redaktora naczelnego miesięcznika "Więź" i bliskim współpracownikiem Tadeusza Mazowieckiego.
Na początku lat dziewięćdziesiątych Kazimierz Wóycicki był redaktorem naczelnym "Życia Warszawy", a potem pełnił kierowniczą funkcję w "Wiadomościach" TVP. Jego pierwsza żona Irena Wóycicka jest podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Usłysz mój śmiech przez łzy i zamilcz.
Z napastnikiem maniakiem o wilczych oczach
BÓRAKI coscie BÓRAKA i HGW BÓFETOWĄ wybrali musicie jeszcze POcierpieć. Za jedynie słuszne wybory trzeba cierpieć.
A ja terza proponuję:
Zamiast chować dowód osobisty babuni proponuje na kolanach ja prosić, żeby Poszła na wybory i odpowiednio ( nie odPOwioednio) zagłosowała.