Minister sportu uważa, że decyzja o zamknięciu stadionów Lecha i Legii została podjęta zgodnie z prawem.
"Postępujemy zgodnie z prawem, to jest decyzja w pełni uzasadniona negatywną oceną stanu bezpieczeństwa przygotowaną przez policję. (...) To jest celowe działanie kiboli, żeby upolitycznić chuligaństwo na stadionach, w przekonaniu że znajdą wtedy oparcie w części klasy politycznej" - powiedział Adam Giersz w Radiu ZET.
>>>Policja zidentyfikowała chuliganów z Bydgoszczy
Minister wyjaśnił też, dlaczego mimo zadymy na stadionie w Bydgoszczy, jakby nigdy nic wręczano Puchar i medale.
"Rozmawiałem z prezesem Lato i przekazałem mu, że uroczystość wręczenia pucharu nie powinna się odbyć, że powinniśmy to zrobić kilka dni później w spokojnej atmosferze w Warszawie. Ta sugestia nie została przyjęta" - wyjaśnił Giersz.
"Wytrwałem do końca meczu z szacunku dla piłkarzy, przez 120 minut walczyli o Puchar Polski i uważałem, że należy im się szacunek i medale. To w żadnen sposób nie oznaczało akceptacji zachowań kibiców na stadionie. (...) Potem, kiedy zobaczyłem w gazecie zdjęcie kibola, który znieważył i uderzył kluczowego zawodnika Legii, i potem ci zawodnicy przekazali mu puchar, to znaczy że nie mają szacunku do samych siebie i im się ten szacunek nie należy. Ex post mogę powiedzieć, że nie powinienem im wręczać tych medali. Ja wystąpiłem do prokuratora generalnego o wszczęcie postępowania z urzędu wobec tego kibola [chodzi o Piotra Staruchowicza ps. Staruch] za uderzenie piłkarza Legii, gdyż piłkarz uznał, że nic się nie stało i to było takie przyjacielskie nieporozumienie. Piłkarze powinni mieć charakter, jeżeli go nie mają, to trudno oczekiwać od takiej drużyny wyników na poziomie europejskim" - dodał minister.
>>>Seremet mówi, jak pokonać kibola
Minister sportu dodał, że popiera pomysły Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta dotyczące walki z chuligaństwem na stadionach.
"Istotą walki z chuligaństwem na stadionach jest zerwanie z anonimowością tłumu. Uznanie, że zasłanianie twarzy jest wykroczeniem jest ważne" - uważa Giersz. Dlaczego zatem dotychczas nie wprowadzono takiego rozwiązania?
"Zmienimy to w kolejnej nowelizacji tej ustawy. Wydawało się, że jeśli kibic jest przypisany do miejsca, ma imienny bilet i powinien to miejsce zajmować będzie można go rozpoznać. Okazało się, że kibice nie przestrzegają tych przepisów, władze klubowe nie egzekwują i dodatkowo zasłaniają twarze, to często nie można rozpoznać sprawców przestępstw stadionowych" - powiedział minister.