25-letniemu sprzedawcy Sebastianowi P. oraz 36-letniej Magdalenie B., pełnomocniczce właściciela sklepu, grożą kary do trzech lat więzienia. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego dla Łodzi Widzewa - powiedział PAP w piątek rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

Reklama

W kwietniu łódzka "Gazeta Wyborcza" napisała, że kilkadziesiąt metrów od stadionu łódzkiego Widzewa, obok oficjalnego klubowego sklepu, kibice sprzedają we własnym sklepiku koszulki i szaliki z hasłami nawołującymi do nienawiści wobec ŁKS i Legii Warszawa. Na ścianach miały wisieć m.in. szaliki z hasłami "Łowcy pejsów", a lokal zdobić naklejki z antysemickimi hasłami: "Widzewski teren, Żydom wstęp wzbroniony" i "Anty Jude".

Sprawą zajęła się policja i Prokuratura Rejonowa Łódź-Widzew. Policjanci znaleźli w sklepie różne akcesoria kibicowskie, w tym koszulki, szaliki, spodenki czy zapalniczki zawierające treści o charakterze antysemickim, a także logo innych klubów piłkarskich. Zatrzymano wówczas sprzedawcę Sebastiana P. oraz Magdalenę B., upoważnioną przez właściciela do prowadzenia sklepu.

Oboje usłyszeli zarzuty dotyczące przestępstwa polegającego na posiadaniu i prezentowaniu w celu rozpowszechniania przedmiotów zawierających treści nawołujące do nienawiści na tle różnic wyznaniowych i tym samym znieważenia grupy osób ze względu na ich przynależność wyznaniową. W przypadku mężczyzny zarzut obejmuje również produkowanie tego typu rzeczy.

Podejrzanym zarzucono również obrót przedmiotami oznaczonymi podrobionymi znakami towarowymi, bowiem trzy kluby piłkarskie FC Liverpool, Ruch Chorzów i Legia Warszawa - złożyły wnioski o ściganie w związku z wykorzystywaniem ich klubowego logo na sprzedawanych w sklepie artykułach.

Do odrębnego postępowania wyłączono materiał dowodowy dot. wykorzystywania znaków innych klubów, bowiem nie złożyły one wniosków o ściganie, a także sprawę właściciela sklepu, bowiem dotychczas prokuraturze nie udało się go w tej sprawie przesłuchać.

Oskarżeni w śledztwie nie przyznali się do winy. Prokurator zastosował wobec nich dozór policyjny; zostali też zobowiązani do powstrzymania się od wprowadzania do obrotu, a w przypadku mężczyzny także produkcji akcesoriów kibicowskich. Niezależnie od zagrożeń karą pozbawienia wolności, przepisy przewidują obligatoryjny przepadek takich rzeczy w przypadku wyroku skazującego.