O zwycięstwie "Pomarańczowych" przesądziły dwa poważne błędy Anglików pod własną bramką. Nie popisali się John Stones oraz Ross Barkley, którzy - wydawałoby się - w prostych sytuacjach sprezentowali piłkę rywalom.

Najpierw jednak w tarapatach znaleźli się Holendrzy. Pod swoją bramką pomylił się świetnie spisujący się w tym sezonie w barwach Ajaxu Amsterdam Matthijs de Ligt - w 30. minucie zbyt późno wykonał wślizg i, zamiast w piłkę, trafił w nogę szarżującego w polu karnym Marcusa Rashforda. Sam sfaulowany napastnik Manchesteru United wykorzystał "jedenastkę".

Reklama

Anglicy prowadzili do przerwy, mimo że nie wystąpili w najsilniejszym składzie. Selekcjoner Gareth Southgate postanowił posadzić na ławce rezerwowych piłkarzy, którzy brali udział w finale Ligi Mistrzów. Dlatego od pierwszej minuty w ekipie "Trzech Lwów" nie było Harry'ego Kane'a (wszedł w 46. minucie), Dele Allego (grał od 105.), Danny'ego Rose'a i Erica Diera z Tottenhamu Hotspur oraz Trenta Alexandra-Arnolda, Joe Gomeza i Jordana Hendersona (wszedł w 77.) z Liverpoolu.

Trener "Pomarańczowych" Ronald Koeman podjął inną decyzję i w wyjściowym składzie umieścił obu zawodników broniących barw Liverpoolu - Georginio Wijnalduma i uznawanego za jednego z najlepszych obrońców na świecie Virgila van Dijka.

Holendrzy wyrównali w 73. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową piłkę do siatki posłał de Ligt, rehabilitując się za błąd z pierwszej połowy.

Piłkarze Koemana mieli przewagę zarówno w posiadaniu piłki, jak i w liczbie celnych strzałów (większość z nich zmierzała jednak wprost w ręce Jordana Pickforda), ale nie potrafili rozstrzygnąć losów spotkania do końca regulaminowego czasu gry. Kilka minut przed jego zakończeniem stracili nawet gola, ale po konsultacji z sędzią-asystentem wideo francuski arbiter Clement Turpin nie uznał go ze względu na pozycję spaloną strzelca, wprowadzonego na boisko kwadrans wcześniej Jesse Lingarda.

Chwilę później Turpin raz jeszcze skorzystał z pomocy VAR, aby określić, czy nie było zagrania ręką w polu karnym Anglików, ale nie dopatrzył się złamania przepisów.

Reklama

Wynik się nie zmienił, więc konieczna była dogrywka. W 97. minucie nerwowo pod własną bramką zachował się Stones - Memphis Depay odebrał mu piłkę na wysokości linii pola karnego i od razu uderzył na bramkę, ale Pickford skutecznie interweniował. Z dobitką zdążył Quincy Promes, choć po jego strzale piłka odbiła się od Kyle'a Walkera i to obrońcy Manchesteru City zapisano samobójcze trafienie.

Chwilę później po rzucie rożnym mogło być 3:1, ale refleksem po główce Depaya popisał się Pickford. W 114. minucie był już bez szans. Źle podał Barkley, piłkę przejął Depay, a akcję wykończył Promes.

Do finału pierwszej edycji Ligi Narodów zakwalifikowali się zatem "Pomarańczowi", których kibice przeżywali w ostatnich czasach wiele rozczarowań. Ich reprezentacji zabrakło na ostatnich mistrzostwach świata oraz Euro 2016.

W środę bohaterem Portugalczyków był znów Cristiano Ronaldo, który popisał się hat-trickiem (25. z rzutu wolnego, 88., 90.). 34-letni zawodnik Juventusu Turyn rozegrał w drużynie narodowej 157 meczów, w których zdobył 88 goli. W historii europejskiego futbolu nie ma piłkarza, który miałby więcej bramek w swojej reprezentacji. Rekordzistą do niedawna był Węgier Ferenc Puskas - 84.

Gospodarze będą musieli radzić sobie w niedzielę bez obrońcy Pepe, który doznał kontuzji barku w drugiej połowie spotkania ze Szwajcarią.

Finał w Porto, a pokonani w półfinałach w Guimaraes zagrają o trzecią lokatę.

Holandia - Anglia 3:1 po dogr. (0:1, 1:1)
Bramki: dla Holandii - Matthijs de Ligt (73), Kyle Walker (97-samob.), Quincy Promes (114); dla Anglii - Marcus Rashford (32-karny)
Sędzia: Clement Turpin (Francja)