Zagłębie zrehabilitowało się po porażce w pierwszej kolejce z Wisłą w Krakowie 0:3 i pewnie wygrało z Górnikiem Łęczna 3:1. Lubinianie wszystkie gole zdobyli strzałami zza pola karnego.
Zagłębie miało przewagę od pierwszej minuty, ale długo sprowadzało się to wyłącznie do częstszego posiadania piłki. Zespół trenera Dariusza Żurawia grał za wolno, aby zaskoczyć i przedrzeć się przez zagęszczoną defensywę Górnika. Goście czekali na rywali na własnej połowie i szukali szans na gole w kontratakach i stałych fragmentach gry. Po jednym z nich Tomasz Midzierski przepchnął się z obrońcami gospodarzy, ale jego strzał głową był minimalnie niecelny.
Kilka minut później optyczną przewagę na gola przełożyło Zagłębie. Patryk Szysz, który swoją przygodę z piłką zaczynał w zespole z Łęcznej, dostał piłkę od Erika Daniela, zbiegł do środka i huknął z ponad 20 metrów. Bramkarz Górnika Maciej Gostomski był zasłonięty i nie zdołał sięgnąć piłki.
Gol niewiele zmienił w obrazie gry. Nadal przy piłce częściej było Zagłębie, a Górnik kontratakował, ale teraz większa liczbą zawodników. Łęcznianie jeżeli już stwarzali zagrożenie pod bramką Dominika Hładuna, to po stałych fragmentach gry. I po jednym z nich doprowadzili do remisu. Michał Mak przedłużył dośrodkowanie Leandro z rzutu rożnego, do piłki pierwszy doszedł Przemysław Banaszak i strzałem głową doprowadził do remisu.
Na tym emocje w pierwszej połowie się skończyły. Zagłębie przeważało, ale w dalszym ciągu nie mogło znaleźć sposobu na wypracowanie sobie sytuacji bramkowej. Górnik natomiast mądrze się bronił i straszył przede wszystkim stałymi fragmentami gry.
Druga połowa zaczęła się idealnie dla Zagłębia, bo nie minęło dziesięć minut a było 2:1. Janusz Gol stracił piłkę w środkowej strefie i lubinianie wyprowadzili szybki atak. Piłka trafiła do Sasy Zivca, który ściął do środka i przymierzył zza pola karnego w dalszy górny róg bramki. Gostomski był bez szans.
W kolejnych fragmentach meczu Zagłębie nadal posiadało optyczną przewagę i wydawało się, że kontroluje wydarzenia na boisku. Sytuację bramkową jednak wypracowali sobie gości. Po dośrodkowaniu Maka piłka trafiła na głowę Sergiej Krykun, ale Ukrainiec trafił wprost w ręce Hładuna.
Z czasem zaczęła się zarysowywać przewaga Górnika, który przegrywając i nie mając nic do stracenia, atakował coraz odważniej i liczniej. Goście się odsłaniali i dzięki temu więcej miejsca dla swoich akcji mieli gospodarze. Ich ataki były znacznie groźniejsze i jeden z nich rozstrzygnął spotkanie. Szysz dostał podanie z głębi pola, popędził na bramkę i huknął zza pola karnego. Gostomski ponownie był bez szans. By to trzeci gol dla Zagłębia i trzeci zdobyty spoza szesnastki.
Do końca pozostawało pięć minut i więcej emocji w Lubinie już w piątek nie było.
KGHM Zagłębie Lubin - Górnik Łęczna 3:1 (1:1).
Bramki: 1:0 Patryk Szysz (22.), 1:1 Przemysław Banaszak (33.), 2:1 Sasa Zivec (55.), 3:1 Patryk Szysz (85).
Żółte kartki: Górnik Łączna - Sergiej Krykun, Janusz Gol.
Widzów: 3 000.
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).
KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Kacper Chodyna, Lorenco Simic, Ian Soler, Mateusz Bartolewski - Sasa Zivec (75. Karol Podliński), Łukasz Poręba (88. Daniel Dudziński), Jewgienij Baszkirow, Filip Starzyński, Erik Daniel (57. Jakób Wójcicki) - Patryk Szysz.
Górnik Łęczna: Maciej Gostomski - Kryspin Szcześniak (88. Dawid Tkacz), Paweł Baranowski, Tomasz Midzierski, Leandro - Michał Mak, Janusz Gol (88. Adrian Cierpka), Bartłomiej Kalinkowski, Sergiej Krykun (71. Aleksander Jagiełło) - Bartosz Śpiączka (88. Bartosz Rymaniak), Przemysław Banaszak (76. Paweł Wojciechowski).