Zespół z Dolnego Śląska też nie był w komfortowej sytuacji, bo przed spotkaniem zajmował 14. miejsce i miał tylko cztery punkty przewagi. Być może właśnie to, że obie ekipy bardzo potrzebowały punktów sprawiło, że w Lubinie bardzo długo gra defensywna stała na znacznie wyższym poziomie niż ofensywna. Na boisku było dużo walki, ale brakowało sytuacji bramkowych. Ciekawie zrobiło się dopiero tuż przed przerwą i duży udział miał w tym przypadek.
Najpierw Josue po sprytnym zagraniu Tomasa Pekharta uderzył zza pola karnego, ale zamiast uderzenia wyszło mu podanie. Portugalczyk miał dużo szczęścia, bo Maciej Rosołek zdołał wślizgiem dopaść do piłki i wepchnąć ją do siatki obok Dominika Hładuna.
Kilka chwil później Josue już nie przypadkowo zagrał do Kacpra Skibickiego, który ściął do środka i uderzył. Piłka najpierw odbiła się od Kacpra Chodyny, a następnie trafiła do Bartosza Kopacza, który tak fatalnie interweniował, że trafił do własnej bramki. W tym momencie Legia miała jeden celny strzał na koncie i dwa zdobyte gole.
Druga połowa rozpoczęła się od fantastycznego uderzenia Patryka Szysza, po którym Artur Boruc tylko wzrokiem odprowadził piłkę do siatki. Wydawało się, że Zagłębie źle rozegrało rzut wolny, ale skrzydłowy Zagłębia zdołał wypracować sobie pozycję strzałową i było już tylko 1:2.
Druga polowa była znacznie ciekawsza i lepsza nie tylko ze względu na ładnego gola Szysza, ale przede wszystkim dlatego, że więcej działo się pod bramkami. Piłkarze jakby szybciej biegali, dokładniej podawali i akcje przeniosły się błyskawicznie z jednego pola karnego pod drugie.
Największe zagrożenie pod bramką Legii stwarzał Szysz. Najpierw ładnie uderzył z rzutu wolnego, ale Boruc nie dał się zaskoczyć i przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Chwilę później po szybkiej akcji skrzydłowy Zagłębie strzelał z pola karnego, lecz tym razem w sam środek bramki.
Legia takich okazji nie miała, bo większą część drugiej połowy spędziła na własnej połowie zepchnięta do głębokiej defensywy. Goście długimi momentami tylko biegali za piłką i rozbijali ataki lubinian.
Do dramatycznej końcówki jednak nie doszło, a duży udział mieli w tym obrońcy Zagłębia. Zawodnicy gospodarzy tak wybijali piłkę, że ta trafiła w polu karnym pod nogi Pawła Wszołka. Zawodnik Legii w sytuacji sam na sam zachował się bardzo przytomnie i pewnie trafił do siatki.
Legia wygrała i uciekła nie tylko z ostatniej pozycji, ale też strefy spadkowej. Do tej zbliżyło się Zagłębie, które ma tylko dwa oczka przewagi nad 16. Górnikiem Łęczna.
KGHM Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 1:3 (0:2)
Bramki: 0:1 Maciej Rosołek (40), 0:2 Bartosz Kopacz (44-samobójcza), 1:2 Patryk Szysz (48), 1:3 Paweł Wszołek (88)
Żółta kartka - KGHM Zagłębie Lubin: Kacper Chodyna, Łukasz Poręba. Legia Warszawa: Mateusz Wieteska, Josue, Mattias Johansson
Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom)
Widzów: 6 000
KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun – Kacper Chodyna, Bartosz Kopacz, Aleks Ławniczak, Mateusz Bartolewski – Erik Daniel (90. Kacper Masiak), Tomasz Pieńko (73. Łukasz Łakomy), Łukasz Poręba (85. Daniel Dudziński), Aleksandar Scekic, Patryk Szysz (90. Bartłomiej Kłudka) – Karol Podliński (73. Martin Dolezal)
Legia Warszawa: Artur Boruc – Lindsay Rose, Mateusz Wieteska, Mateusz Hołownia – Mattias Johansson, Bartosz Slisz, Patryk Sokołowski (86. Jurgen Celhaka), Kacper Skibicki (46. Maik Nawrocki) – Josue (81. Paweł Wszołek), Maciej Rosołek (70. Ernest Muci) – Tomas Pekhart