W Miedzi w sobotę zabrakło na ławce rezerwowych trenera Wojciecha Łobodzińskiego, który z powodu czterech żółtych kartek musiał mecz z Lechią oglądać z trybun. W ekipie z Gdańska nie było za to Flavio Paixao. Portugalczyk decyzją trenera Tomasza Kaczmarka stracił opaskę kapitańską, a na Dolny Śląsk nie przyjechał, bo w tygodniu nabawił się urazu.

Reklama

Spotkanie idealnie zaczęło się dla gospodarzy, bo już pierwsza akcja przyniosła im gola. Do odbitej piłki po dalekim wyrzucie z autu jako pierwszy dopadł Santiago Naveda, huknął z prawej nogi i Dusan Kuciak był bez szans.

W kolejnych fragmentach optyczną przewagę posiadali goście, ale przekładało się to wyłącznie na dużą liczbę wywalczonych rzutów rożnych. Zawodnicy Lechii czy to ze stałych fragmentów gry, czy to po akcjach uskrzydlających wstrzeliwali piłkę w pole karne, ale tam albo skutecznie interweniował Paweł Lenarcik, albo któryś z jego kolegów z obrony. Jedyną groźną akcję przyjezdni przeprowadzili po kontrataku, ale bramkarz Miedzi instynktownie odbił strzał Łukasza Zwolińskiego.

Po pół godzinie sytuacja gospodarzy się mocno skomplikowała. Naveda wślizgiem zaatakował piłkę i sędzia początkowo nie dopatrzył się przewinienia. Chwilę później wrócił jednak do sytuacji i po analizie wideo ukarał Meksykanina czerwoną kartką. Dla Miedzi to było już trzecie wykluczenie w tym sezonie, a rozegrali dopiero sześć meczów.

Przewaga gdańszczan w posiadaniu piłki jeszcze wzrosła, ale nie wzrosła liczba sytuacji bramkowych. Poza strzałem Jarosława Kubickiego zza pola karnego, kiedy Lenarcik musiał ratować swój zespół, nie mieli okazji na gola. Miedź mądrze się broniła, starała zwalniać tempo gry i nie popełniała błędów w ustawieniu.

Po przerwie nie minęło 120 sekund a kibice zdążyli obejrzeć dwa gola. Najpierw zaatakowali gospodarze, którym wystarczyło 16 sekund po rozpoczęciu gry, aby trafić do siatki. Luciano Narsingh zapoczątkował a później wykończył koronkową akcję prawym skrzydłem i Kuciak ponownie był bez szans.

Lechia odpowiedziała już w pierwszej akcji po wznowieniu gry. Po dośrodkowaniu z prawej strony piłka trafiła do niepilnowanego Macieja Gajosa a ten strzałem głową nie dał szans Lenarcikowi.

Reklama

Przyjezdni uzyskali zdecydowaną przewagę, gra toczyła się niemal cały czas na połowie Miedzi, ale poza szansą Gajosa, kiedy obrońcy gospodarzy wybijali piłkę sprzed pustej bramki, Lechia nie miała okazji do doprowadzenia do remisu. Groźne były strzały z dystansu Marco Terrazzino i na tym koniec.

Miedź natomiast mądrze zagęszczała pole gry i wyprowadzała kontrataki. Po jednym z nich i błędzie Kuciaka mogło być 3:1, ale tym razem to zawodnicy Lechii zdołali wybić piłkę sprzed pustej bramki. Okazję mieli również Maciej Śliwa oraz Hubert Matynia.

Bohaterem beniaminka został jednak bramkarz. W końcówce goście mocno przycisnęli i w końcu stworzyli bramkową okazję. Po strzale głową wydawało się, że piłka musi wpaść do siatki, ale Lenarcik zdołał instynktowną paradą zbić ją na słupek. Radość kibiców Miedzi była po tym zagraniu tak wielka, jak po zdobyciu gola. Więcej okazji Lechia już nie miała i z Legnicy wyjechała bez punktów.

Miedź Legnica - Lechia Gdańsk 2:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Santiago Naveda (5), 2:0 Luciano Narsingh (46), 2:1 Maciej Gajos (47-głową).

Żółta kartka - Miedź Legnica: Olaf Kobacki, Levent Gulen. Lechia Gdańsk: Kristers Tobers, Ilkay Durmus, Dusan Kuciak

Czerwona kartka - Miedź Legnica: Santiago Naveda (31-faul).

Sędzia: Wojciech Myć (Lublin)

Widzów: 4 264

Miedź Legnica: Paweł Lenarcik – Carlos Martinez, Nemanja Mijuskovic, Levent Guelen, Hubert Matynia – Luciano Narsingh (62. Kamil Zapolnik), Jeronimo Cacciabue, Maxime Dominguez (62. Szymon Matuszek), Santiago Naveda, Olaf Kobacki (62. Maciej Śliwa) – Angelo Henriquez (82. Jens Martin Gammelby)

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - David Stec (76. Christan Clemens), Kristers Tobers, Mario Maloca, Rafał Pietrzak (71. Conrado) – Ilkay Durmus, Tomasz Neugebauer (55. Marco Terrazzino), Jarosław Kubicki (71. Kacper Sezonienko), Maciej Gajos, Bassekou Diabate (55. Dominik Piła) – Łukasz Zwoliński.













Autor: Mariusz Wiśniewski