Gdyby ten mecz odbył się w pierwotnie przewidzianym terminie, to po pierwsze zespoły zagrałyby we Wrocławiu. Po drugie w obu drużynach panowałyby zdecydowanie odmienne nastroje. Wówczas Pogoń miała po dwóch kolejkach na koncie komplet punktów. Śląsk natomiast nie zdołał wygrać meczu. Minął miesiąc i wszystko się zmieniło. "Portowcy" przegrali dwa ostatnie spotkania ligowe i odpadli z rozgrywek europejskich, a w tabeli PKO Ekstraklasy obsunęli się aż na 14 miejsce. Z kolei na falę zwycięstw wspięli się podopieczni Jacka Magiery, którzy najpierw ograli Lecha Poznań u siebie, a potem Widzew w Łodzi.

Reklama

Pogoń potrzebowała więc zwycięstwa, by się przełamać. Tyle, że w ostatnim czasie nie potrafi znaleźć sposobu na wrocławian. W poprzednim sezonie Śląsk ledwo uratował się przed ligową degradacją, ale z zespołem Jensa Gustafssona zdobył komplet punktów.

Teraz też wyglądało to tak, że oba zespoły grają swoje. Pogoń była przy piłce wymieniała mnóstwo podań, kreowała sytuacje. Rywalom jakby na tym nie zależało na rywalizacji o posiadanie piłki, ale jak już kontrował, to zwykle były to sytuacje bardzo niebezpieczne.

Reklama

W 20. minucie kontra zainicjowana przez Wahana Biczachczjana skończyła się minimalnie niecelnym uderzeniem Linusa Wahlqvista. W odpowiedzi rekontrę wyprowadzili wrocławianie. Erik Exposito prostopadłym podaniem chciał wyprowadzić na pozycję sam na sam z bramkarzem Pogoni Mateusza Żukowskiego. W akcję wmieszał się Danijel Loncar, strącił piłkę wprost pod nogi Petra Schwarza, który nie miał kłopotów z trafieniem do siatki.

Niedługo później do remisu mógł doprowadzić Alex Gorgon, ale chybił po podaniu Kamila Grosickiego. Potem dwukrotnie bliski gola był Biczachczjan, ale najpierw jego strzał z rzutu wolnego obronił Rafał Leszczyński, a potem Ormianin nieczysto uderzył głową i piłka minęła bramkę.

W drugiej części obraz gry się nie zmienił. W 52. min doskonałą sytuację zmarnował Efthymios Kouluris. Grek miał przed sobą niemal pustą bramkę, ale po jego strzale głową piłka przeleciała nad poprzeczką. Dwadzieścia minut później piłka znalazła się w siatce gości. Najpierw powinien gola strzelić Luka Zahovic, ale Leszczyński wygrał pojedynek ze Słoweńcem. Piłka jednak pozostała w grze aż wreszcie zza linii pola karnego wspaniałym fałszem popisał się 16-letni Adrian Przyborek. Sędzia Damian Kos długo oglądał powtórki całej sytuacji. W końcu zdecydował, że tuż przed strzałem Przyborka faulu dopuścił się Grosicki i gol nie został uznany.

Na pięć minut przed gońcem ponownie błysnął Erik Exposito. Hiszpan wykorzystał stratę piłki przez Yadegara Rostamiego, zagrał prostopadle na skrzydło, a tam Piotr Samiec-Talar wyprzedził Danijela Loncara i z ostrego kąta dobił Portowców, ustalając wynik meczu.

Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław 0:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Petr Schwarz (21), 0:2 Piotr Samiec-Talar (85)
Żółta kartka - Pogoń Szczecin: Wahan Biczachczjan, Joao Gamboa, Kamil Grosicki. Śląsk Wrocław: Mateusz Żukowski, Martin Konczkowski, Peter Pokorny
Sędzia: Damian Kos (Gdańsk)
Widzów: 14 562
Pogoń Szczecin: Bartosz Klebaniuk – Linus Wahlqvist, Danijel Loncar, Wojciech Lisowski (46. Leo Borges), Leonardo Kurtis (77. Yadegar Rostami) – Wahan Biczachczjan, Joao Gamboa, Luka Zahovic (84. Mariusz Fornalczyk), Alexander Gorgon (77. Rafał Kurzawa), Kamil Grosicki – Efthymios Kouluris (64. Adrian Przyborek)
Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński – Martin Konczkowski, Łukasz Bejger, Alex Petkow, Patryk Janasik – Nahuel Leiva (67. Patryk Szwedzik, 90. Aleksander Paluszek), Michał Rzuchowski (80. Patrick Olsen), Petr Pokorny, Petr Schwarz, Mateusz Żukowski (46. Piotr Samiec-Talar) – Erik Exposito