Pierwszy w historii finał mistrzostw Europy, w którym ZSRR pokonał Jugosławię 2:1 po dogrywce, poprowadził angielski sędzia Arthur Ellis. Spotkanie odbyło się na Parc des Princes w Paryżu. Prawie równo cztery lata wcześniej rozegrano na tym samym obiekcie po raz pierwszy finał klubowego Pucharu Europy, a arbitrem głównym był... Ellis.
Przed finałem w 1964 roku, w którym gospodarze - Hiszpanie - pokonali ZSRR 2:1, trener drużyny z Półwyspu Iberyjskiego Jose Villalonga kreślił strategię na "boisku" naszkicowanym na piasku. Ułożył na nim kamienie, które symbolizowały jego podopiecznych, a za rywali posłużyły mu szyszki. "Kamienie są twardsze" - stwierdził.
Rekord frekwencji ME padł w 1968 roku, gdy Szkocja grała z Anglią. Na stadion Hampden Park w Glasgow przyszło 130 711 kibiców. Te zespoły nie zmierzyły się ze sobą później o stawkę ani razu aż do Euro 1996. Wynik ten nie zostanie długo pobity ze względu na obowiązujące do dziś zmiany przepisów bezpieczeństwa, które m.in. nie dopuszczają sektorów stojących.
Ewentualne zwycięstwo Irlandii Północnej nad Niemcami w grupie C, w której wystąpi także Polska, nie byłoby pierwszą taką sensacją na ME. W 1984 roku w fazie kwalifikacji reprezentacja RFN niespodziewanie przegrała z tym rywalem w Hamburgu 0:1. Była to jej pierwsza porażka u siebie w eliminacjach ważnego turnieju po 29 spotkaniach. Jedynego gola strzelił Norman Whiteside.
Najczęściej w konkursie rzutów karnych uczestniczyły Anglia, Hiszpania, Holandia i Włochy (po cztery razy), ale uwagę przykuwają statystyki Czechów. Reprezentanci tego kraju (wcześniej Czechosłowacji) przy trzech okazjach wykonali łącznie 20 "jedenastek" i nie zmarnowali ani jednej. Do być może najsłynniejszej serii doszło w finale ME w 1976 roku, kiedy Czechosłowacja pokonała RFN 5-3. Decydującego o zwycięstwie gola zdobył Antonin Panenka. Dokonał tego w charakterystyczny, według niektórych nawet "bezczelny", sposób - "podcinką", którą wielu piłkarzy kopiuje do dziś. Tak zdobytą bramkę z 11 metrów wciąż nazywa się "karnym a'la Panenka".
Dziś trudno wyobrazić sobie, aby w najważniejszych turniejach piłkarskich zawodnicy mieli na koszulkach tylko numery, ale pomysł nadrukowania na nich nazwisk powstał stosunkowo niedawno. Pierwszy raz wdrożono go w finałowym turnieju ME w 1992 roku.
Gdy w 2000 roku Anglia wygrała z Niemcami 1:0 w fazie grupowej ME, był to jej pierwszy triumf nad tym rywalem w meczu o stawkę od 34 lat. Poprzednio pokonała reprezentację RFN w finale mistrzostw świata w 1966 roku. Co ciekawe, z tej grupy Euro 2000 nie wyszła wówczas żadna z tych ekip - musiały uznać wyższość Portugalii i Rumunii.
Trener triumfatorów Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie Vicente del Bosque został pierwszym w historii szkoleniowcem, który wywalczył trofeum za zwycięstwo w ME, MŚ oraz w Pucharze Europy. Te sukcesy osiągnął z reprezentacją Hiszpanii (2010 i 2012) oraz z Realem Madryt (2000 i 2002).