Jego zdaniem sędziowanie we Francji można uznać za najlepsze ze wszystkich turniejów rangi mistrzowskiej ostatnich wielu lat.

I mówię to nie dlatego, że na turnieju w polskiej ekipie jest mój syn. Polacy, z Szymonem Marciniakiem jako głównym arbitrem, spisywali się dotychczas doskonale. Świadczy o tym fakt, że znaleźli się wśród 12 zespołów sędziowskich, które poprowadzą spotkania fazy pucharowej mistrzostw Europy we Francji. To dla nich ogromne wyróżnienie, jako jedyni debiutanci nie wracają już do domów - dodał były eksportowy polski sędzia międzynarodowy.

Na pytanie, czy dalsze pozostanie na turnieju daje im gwarancję, że jeszcze będą sędziowali jedno z 15 pozostałych spotkań, Listkiewicz nie krył, że ma taką nadzieję.

Nie po to zostawiono ich w turnieju, aby "grzali" sędziowską ławę. Oczywiście trzeba poczekać na oficjalne nominacje, ale jestem na 99 procent przekonany, że zobaczymy ich jeszcze na murawie - zapewnił Listkiewicz.

Reklama

Marciniak na turnieju we Francji prowadził dotychczas spotkanie broniącej tytułu Hiszpanii z Czechami (1:0) oraz decydujący o awansie do 1/8 finału pojedynek Islandii z Austrią (2:1).

Reklama

Zdaniem byłego prezesa PZPN Anglik Mark Clattenburg, który będzie w sobotę w Saint-Etienne sędzią meczu Polska - Szwajcaria w 1/8 finału, jest bardzo dobrym arbitrem gwarantującym obiektywizm.

On jest - moim zdaniem - w trójce najlepszych na tym turnieju. Jest w niej także jeszcze jeden Anglik i Marciniak. Clattenburg sędziuje na luzie, pozwala zawodnikom grać, przez co widowisko nabiera tempa. Sędziuje w stylu angielskim, bez przerw w grze. Co ważne, nie pozwala na brutalny styl gry, grożący kontuzjami - ocenił Listkiewicz.

W sobotę w innym pojedynku 1/8 finału Walia zmierzy się z Irlandią Północną. Sędzią tego meczu UEFA wyznaczyła Anglika Martina Atkinsona. Na pytanie, czy arbiter sobie poradzi z zawodnikami obu nacji, które nie darzą się wielką sympatią, Listkiewicz powiedział, że nie widzi żadnego problemu.

W większości zawodnicy obu reprezentacji na co dzień grają w ligach angielskich. Znają się dobrze, ale równie dobrze zna ich Atkinson. Wie, na co ich stać, da sobie radę. O wiele trudniej miałby arbiter z innego państwa, który mógłby dać się nabrać na ich "numery" - zakończył.