Obciążenie piłkarzy związane z powrotem na boisko w takich okolicznościach jest ogromne. Taką decyzję podjęła jednak UEFA i trzeba to uszanować. Na pewno długo się nad tym zastanawiano. Trzeba też odpowiedzieć sobie na pytanie, jaka była alternatywa. Było nią utrzymanie wyniku i takie zakończenie spotkania. Bez wątpienia zdarzyła się sytuacja wyjątkowa, tragiczna, niespotykana. Nie była to jednak pierwsza taka sytuacja w historii. Przypomnijmy tragedie na Heysel czy inne, gdy mecze były dogrywane - mówił w rozmowie z PAP Engel.

Reklama

Piłkarze Danii i Finlandii wznowili w Kopenhadze mecz grupy B mistrzostw Europy po blisko dwugodzinnej przerwie spowodowanej zasłabnięciem pomocnika gospodarzy Christiana Eriksena. Do zdarzenia doszło ok. 43. minuty gry przy stanie 0:0. Zawodnik Interu Mediolan bez żadnego kontaktu upadł na boisko i stracił przytomność. Później był reanimowany, a następnie został zwieziony na noszach poza murawę.

Z czasem poinformowano, że 29-letni Duńczyk miał atak serca, ale jest przytomny i przechodzi badania w szpitalu. Spotkanie wznowiono od 43. minuty, piłkę mieli gospodarze, tak jak w momencie przerwania gry Kibice pozostali na trybunach i z entuzjazmem przyjęli informację spikera, który ogłosił, że stan Eriksena jest stabilny.

Engel podkreślił, że teraz najważniejsze jest zdrowie Eriksena.

Trzeba życzyć mu jak najlepiej. Trzeba mieć nadzieję, że będzie mógł normalnie żyć dalej. Do piłki w mojej ocenie już nie wróci - podkreślił były selekcjoner.

Przypomniał Kameruńczyka Marca-Viviena Foe, który zmarł w 2003 roku w Lyonie podczas meczu półfinałowego Pucharu Konfederacji z Kolumbią.

Pamiętam, że miałem z nim okazję rozmawiać przy okazji meczu naszej kadry z Kamerunem. To był atleta, taki posągowy zawodnik, okaz zdrowia. Dostał jednak zawału w trakcie meczu i zmarł. Przypomnę także trenera reprezentacji Szkocji Jocka Steina, który zmarł na zawał w zasadzie z końcowym gwizdkiem meczu eliminacji mistrzostw świata z Walią. Niestety piłka nożna zna takie tragedie - wskazał Engel.

Reklama

Podkreślił, że być może wprowadzone w ostatnich latach przez UEFA zmiany w zabezpieczeniu meczów uratowały dziś Eriksenowi życie.

UEFA pracowała nad tym długo. Sam działając w ramach UEFA Technical Team pracowałem w kierunku wyciągnięcia jak najlepszych wniosków z Euro 2008. Teraz na meczach nie ma możliwości, aby nie było lekarzy z licencją. Te licencje wydają narodowe związki. Ci lekarze mają specjalne szkolenia. Dodatkowo na trybunach są obserwatorzy medyczni, którzy mają wyłapać wszystkie niepokojące sytuacje, gdyby coś umknęło sędziom. Można powiedzieć, że UEFA zrobiła sporo w ostatnich latach, aby każdy zawodnik wiedział, że w przypadku jakiejś tragedii, takiej jak dziś, przyjdzie pomoc. Dziś przyszła na czas - podsumował Engel.