Mancini przejął zespół narodowy tuż przed mistrzostwami świata 2018, do których Włosi się nie zakwalifikowali.
Paradoksalnie, początkowo myśleliśmy, że oszalał, bo powiedział nam, iż powinniśmy sobie wbijać do głowy, że wygramy Euro. I co? Udało mu się stworzyć drużynę, która dotarła do finału - przypomniał Chiellini w wypowiedzi dla UEFA.com.
Prawie 37-letni zawodnik Juventusu Turyn z niecierpliwością czeka na decydujące spotkanie turnieju, w którym w niedzielę na londyńskim Wembley "Azzurri" zmierzą się z Anglikami.
Przez trzy lata o tym marzyliśmy, a teraz dzielą nas od tego godziny. To, co trener wbijał nam do głowy, do czego nas przekonywał, praktycznie stało się rzeczywistością, bo już bardzo wiele osiągnęliśmy - dodał.
Chiellini podkreślił, że zespół włoski jest bardzo zadowolony z tego, co już osiągnął, ale...
Przed nami kolejny fantastyczny wieczór. Gramy dla całych Włoch i mam nadzieję, że w niedzielę dostarczymy wszystkim wiele radości - zaznaczył.
Środkowy obrońca cieszy się na pojedynki z kapitanem i napastnikiem Anglików Harrym Kane'em.
Będzie bardzo ciężko. To gracz kompletny. Strzela głową, trafia z bliska i daleka, a czasem robi miejsce kolegom bądź im wypracowuje okazje. Zresztą cała angielska reprezentacja ma wiele jakości. Ale my też, w każdej formacji - tłumaczył Włoch.
Międzynarodową karierę rozpoczął w 2004 roku i tytuł mistrza Europy byłby jej pięknym zwieńczeniem.
W sierpniu będę miał 37 lat. Ale każde zwycięstwo smakuje mi tak samo jak wtedy, gdy miałem 21. A może nawet bardziej, gdy sobie człowiek uświadomi, jakie to było trudne i co za tym stoi - podsumował Chiellini.
Finał ME między Anglią a Włochami w niedzielę o godz. 21.