Zdjęcia, które można zobaczyć w mediach społecznościowych, przypominają kadry z filmów science fiction.

Robert Sibiga: Dokładnie, wszystko wygląda surrealistycznie. Nigdy wcześniej nie byłem na tak opustoszałych lotniskach, czy w samolocie, w którym co drugie miejsce jest wolne. Podróż z Nowego Jorku do Orlando była dziwna, ale czułem się bezpiecznie.

Reklama

Podobne środki ostrożności zachowane są w Orlando?

Na lotnisku czekał na mnie przedstawiciel MLS, który limuzyną zawiózł mnie do hotelu. Mamy zakaz korzystania z taksówek, autobusów itp. W hotelu od razu po zameldowaniu musiałem poddać się testowi na obecność koronawirusa. Przed wylotem badano moją ślinę, a teraz próbka pobierana była z nosa. Potem musiałem od razu udać się do pokoju. Nie mogłem nawet zatrzymać się, aby kupić coś do jedzenia. W pokoju czekałem 12 godzin na wynik pierwszego testu. Do tego czasu nie mogłem go opuścić.

To oznacza, że był pan zamknięty?

Teoretycznie mogłem opuścić pokój, ale bez negatywnego wyniku testu, nie otrzymałem identyfikatora, bez którego nie mogę poruszać się po hotelu. Jeżeli ktoś wyszedłby z pokoju bez identyfikatora, to od razu zareagowałaby ochrona, która szczegółowo wszystko kontroluje. W hotelach uruchomiona została specjalna infolinia, gdzie można zgłaszać przypadki niestosowania się do wytycznych.

A jak wyglądają treningi?

Reklama

Wszystko jest utrudnione, ponieważ cały czas trzeba utrzymywać odpowiedni dystans. Wszyscy sędziowie podzieleni są na trzy grupy i na treningi dojeżdżamy trzema autobusami. Jeżeli w którejś grupie ktoś zachoruje, pozostali zostają poddani kwarantannie, ale sędziowie z dwóch innych grup będą mogli prowadzić mecze. Dlatego każda grupa oddzielnie trenuje. Maseczki ochronne możemy zdejmować tylko podczas jedzenia i w trakcie treningu.

Czyli przez ponad miesiąc możecie opuścić hotel tylko udając się autokarem na mecz lub trening?

Teren wokół hoteli nie jest zamknięty, ale wszędzie obecni są ochroniarze. Wyznaczona dla nas strefa nazywana jest “bańką”. Jeżeli ktoś opuści dozwoloną strefę, zostaje wydalony z turnieju.

Przez pierwsze dwa dni testów stwierdzono 30 przypadków koronawirusa, w tym u sześciu piłkarzy FC Dallas. Wierzy pan, że ten turniej zostanie rozegrany do końca?

Do pierwszego meczu pozostało jeszcze kilka dni i każdy zachowuje najwyższe środki ostrożności. Wierzę, że ten turniej odbędzie się w całości, bo MLS jest w stanie zorganizować tak wymagającą logistycznie imprezę. Te rozgrywki to także biznes, ale na pewno najwyższym priorytetem będzie bezpieczeństwo. Czuję, że biorę udział w czymś niezwykłym i o tym wydarzeniu będę mógł opowiadać młodszym sędziom. Mam nadzieję, że po zakończeniu wszyscy będą dumni, że uczestniczyli w tym turnieju. Być może to wydarzenie mojego życia.

W USA rozmawiał Marcin Cholewiński/PAP