"Rossoneri" w Serie A w roli gości byli niepokonani od 9 lutego 2020, kiedy przegrali na San Siro derby z Interem (2:4). Poza Mediolanem natomiast poprzednio punktów nie zdobyli 22 grudnia 2019 po 0:5 w Bergamo z Atalantą.
Losy sobotniej potyczki z beniaminkiem rozstrzygnęły się w drugiej połowie. W 56. minucie prowadzenie zapewnił miejscowym Giulio Maggiore, a 11 minut później na 2:0 podwyższył Simone Bastoni. W przypadku obu tych zawodników to ich premierowe trafienia na najwyższym krajowym szczeblu.
"Czarny wieczór Milanu. Spezia dominowała, prowadzenie zagrożone" - napisała tuż po końcowym gwizdku "La Gazzetta dello Sport".
Amerykańska rodzina o swojsko brzmiącym nazwisku Platek
Debiutująca w tym sezonie w Serie A drużyna Spezii od czwartku ma nowych właścicieli. Klub przejęła amerykańska rodzina o swojsko brzmiącym nazwisku Platek, do której od roku należy duńskie SonderjyskE. Z dorobkiem 24 pkt Spezia jest 14. w tabeli.
Milan z 49 pkt w dorobku utrzymał prowadzenie, ale w niedzielę może na fotel lidera wskoczyć Inter, który tego dnia wieczorem podejmie szóste w tabeli Lazio Rzym.
Szansy na zbliżenie się do czołowej dwójki nie wykorzystał w sobotę broniący tytułu Juventus, który uległ na wyjeździe Napoli 0:1.
Wśród gospodarzy do 64. minuty grał Piotr Zieliński, a w bramce "Starej Damy" wystąpił Wojciech Szczęsny.
Polaka pokonał w 31. minucie Lorenzo Insigne pewnym strzałem z rzutu karnego. Wcześniej sędzia skorzystał z pomocy VAR. W styczniowym spotkaniu o Superpuchar ten sam piłkarz, który w sobotę zdobył setnego gola w zawodowej karierze, nie zdołał wykorzystać "jedenastki".
W drugiej połowie przewaga gości z Turynu była bardzo duża, więc Szczęsny nie miał zbyt wiele pracy. Walczący o 10. z rzędu "scudetto" turyńczycy stworzyli kilka sytuacji, bliscy zdobycia bramki byli m.in. słynny Portugalczyk Cristiano Ronaldo z bliska oraz Federico Chiesa, który kilka razy próbował strzałów z dystansu.
W 62. minucie hiszpański napastnik Juventusu Alvaro Morata nawet trafił do siatki, ale był na spalonym i gol słusznie nie został uznany.
Gattuso może odetchnąć
Szczególne powody do radości miał po końcowym gwizdku Gennaro Gattuso, trener Napoli, który w ostatnich tygodniach bywał ostro krytykowany.
"Każdy może powiedzieć, że jestem złym, słabym trenerem, może nawet wykrzyczeć, ale to nie znaczy, że jest to prawda. Ja tylko chciałbym, żeby mnie oceniano na podstawie tego, co widać na boisku. Gdybym wątpił w ten zespół, spakowałbym się i poszedł do domu oddając tę robotę komuś innemu. A dzisiaj widziałem wielkiego ducha, żar w oczach piłkarzy, zaangażowanie, brak strachu. Gdyby tego nie pokazali, żaden szkoleniowiec by im nie pomógł" - skomentował Gattuso.
Z kolei prowadzący "Juve" Andrea Pirlo, dobry kolega Gattuso z włoskiej kadry, miał pretensje do arbitra o rzut karny.
"Gdyby konsekwentnie w takich sytuacjach dyktować +jedenastki+, to byłoby ich po trzy, cztery w każdym meczu. Moi gracze są pewni, że karnego nie było. Uważam, że nie zasłużyliśmy na porażkę, bo nie graliśmy źle" - ocenił Pirlo.
Co ciekawe, nie odbył się jeszcze mecz obu zespołów w pierwszej rundzie sezonu. Spotkanie w Turynie miało zostać rozegrane na początku października. Ekipa Napoli jednak nie pojechała na nie, gdyż lokalny urząd zdrowia nakazał piłkarzom zostać w domu po tym, jak dwóch członków drużyny uzyskało pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. Jednym z nich był Zieliński.
Początkowo Napoli zostało ukarane walkowerem, dodatkowo klubowi z Neapolu odjęto jeden punkt. Sąd apelacyjny Włoskiej Federacji Piłkarskiej potwierdził te sankcje, ale w grudniu Włoski Komitet Olimpijski uchylił kary dla Napoli.
W tabeli Serie A Napoli awansowało na czwarte miejsce. Ma 40 punktów i traci już tylko dwa do trzeciego Juventusu.