Angielski futbol uzyskał w Norwegii ogromną popularność w latach 1969-1995, kiedy kanał telewizji publicznej NRK transmitował co sobotę mecze angielskiej ligi, które były na liście zakładów norweskiego totalizatora sportowego. Później, kiedy prawa do transmisji stały się droższe, przejął je finansowany z reklam kanał prywatny TV2, a od sezonu 2022/23 jest to Nordic Entertainment Group (Nent).

Reklama

Tradycją norweskich kibiców stało się w latach 90. oglądanie meczów Premier League w pubach ze względu na ilość norweskich piłkarzy grających w angielskich klubach. Od 1992 roku było ich aż 74 i mecze, w których grali Ole Gunnar Solskjaer, Tore Andre Flo, John Carew, Henning Berg czy John Arne Rise zapełniały lokale.

Dzisiaj kibice przychodzą na mecze, w których gra Martin Oedegaard z Arsenalu, a Erling Haaland, nowy napastnik Manchesteru City miał być gwarantem rekordowej sprzedaży piwa.

Niestety po tym jak opłaty za prawo do pokazywania meczów naszym klientom drastycznie wzrosły zrezygnowaliśmy z futbolu. To uratowało naszą ekonomię i tak ciężko naruszoną pandemią COVID-19, ponieważ bylibyśmy szybko na minusie. Ludzie i tak przychodzą na piwo po meczach, które oglądają w domach - powiedział Odd Cram właściciel pubu "Kroa" w Horten dziennikowi internetowemu "Nettavisen".

Nent wprowadził opłaty za prawo do pokazywania meczów uzależnione od pojemności baru, pubu czy restauracji.

Dla tych z 80 miejscami siedzącymi i więcej wynosi ona obecnie ok. 50 tysięcy euro za rok. Nie ma też rozgraniczenia geograficznego i puby w dużych miastach i tych najmniejszych muszą płacić tyle samo. Dla abonenta prywatnego opłata wynosi 65 euro miesięcznie, co dla przeciętnego Norwega jest stosunkowo dużo, gdyż musi płacić państwowy abonament telewizyjny i opłatę za telewizję kablową.

Wygląda na to że przestaniemy oglądać Premier League, ponieważ właściciele praw do transmisji stali się zbyt chciwi. Jesteśmy bombardowani reklamami, na których zarabiają inni, a my jako końcowi odbiorcy za to wszystko płacimy - skomentował właściel pubu "Saxon King" Thomas Larsen Nyborg, który w dalszym ciągu pokazuje mecze.

Reklama

Przez lata zarabialiśmy na futbolu i to dużo, dlatego że podczas tych transmisji pub był zawsze pełny, lecz teraz oceniamy sytuację z miesiąca na miesiąc, a wynik finansowy jest niestety cały czas negatywny. Wygląda na to, że nasza działalność staje się czysto charytatywna i to my płacimy za futbol dla ludu - dodał.

Larsen Nyborg i Cram uważają, że pierwszą ofiarą wzrostu opłat padną puby w mniejszych miejscowościach natomiast te w dużych miastach jak Oslo, Bergen czy Stavanger, gdzie klientów jest o wiele więcej, jeszcze jakiś czas przetrzymają, jednak nie będzie to wieczne i puby skończą z pokazywaniem meczów Premier League jeden po drugim – to czysta ekonomia. Stały się zbyt drogie, a samo piwo ich nie sfinansuje.

Zbigniew Kuczyński