Wynik jest zaskakujący, biorąc pod uwagę przebieg spotkania, w którym całkowicie dominował mistrz Anglii, ale też krzywdzący dla... Aston Villi. Goście objęli prowadzenie w 50. minucie, kiedy 10. gola w swoim szóstym występie w Premier League uzyskał Norweg Erling Haaland, który wykorzystał precyzyjne dośrodkowanie Belga Kevina De Bruyne.
Podopieczni hiszpańskiego trenera Josepa Guardioli konstruowali kolejne ataki, ale brakowało szczęścia lub wykończenia. Szczególnie aktywny był De Bruyne, który m.in. trafił w poprzeczkę z rzutu wolnego.
Tymczasem doszło do wyrównania - w 74. minucie po niegroźnie wyglądającej akcji piłka trafiła do wbiegającego w pole karne Jamajczyka Leona Baileya, który oddał mocny strzał, nie dając szans brazylijskiemu bramkarzowi Edersonowi.
Niedługo po tym podopieczni Stevena Gerrarda trafili do siatki po raz drugi, a tym razem ładnie przymierzył Brazylijczyk Philippe Coutinho. Gol nie został jednak uznany, ponieważ chwilę wcześniej sędzia asystent wskazał na pozycję spaloną strzelca, a arbiter główny przerwał grę gwizdkiem. Jak pokazały telewizyjne powtórki, spalonego nie było.
W 27. minucie Gerrard był zmuszony dokonać zmiany, ponieważ kontuzji doznał Cash. Polski obrońca, który chwilę wcześniej został ukarany żółtą kartką, opuścił boisko o własnych siłach. Z ławki rezerwowych gospodarzy mecz oglądał wypożyczony z Southampton Jan Bednarek.
Liderem tabeli w dalszym ciągu jest Arsenal Londyn z 15 punktami. "Kanonierzy" swój mecz tej kolejki rozegrają w niedzielę z Manchesterem United. Manchester City jest na drugiej pozycji z 14 punktami. Tyle samo ma Tottenham Hotspur, który w derbach Londynu z Fulham zwyciężył 2:1.
Jedną z bramek dla gospodarzy zdobył Harry Kane - był to jego 188. w karierze gol w Premier League, co daje mu samodzielne trzecie miejsce w klasyfikacji wszech czasów. 29-letniego napastnika wyprzedzają tylko Alan Shearer - 260 i Wayne Rooney - 208.
Z kolei dla Fulham trafił Serb Aleksandar Mitrovic, który ma już sześć goli w tym sezonie Premier League i w klasyfikacji strzelców ustępuje tylko Haalandowi.
W innych derbach stolicy West Ham United, w bramce z Łukaszem Fabiańskim, przegrał na boisku rywala z Chelsea 1:2. Goście mieli sporego pecha, ponieważ w końcówce spotkania zdobyli bramkę wyrównującą, ale po analizie sędzia podjął kontrowersyjną decyzję, że faulowany był senegalski bramkarz gospodarzy Edouard Mendy i gol nie został uznany.
"To skandaliczna decyzja, kompletnie parszywa, a to ponoć jeden z elitarnych sędziów. Popieram wiele rzeczy związanych z VAR, ale tutaj mam przekonanie, że bramkarz +nurkuje+ i symuluje kontuzję, bo wie, że nie zdąży do piłki. To samo zrobił zresztą przy pierwszym golu. Sędzia i tak się pomylił. I to jest niewiarygodne" - skomentował szkocki szkoleniowiec gości David Moyes na antenie BBC.
Niemiecki trener gospodarzy Thomas Tuchel nie zgodził się z tą oceną, choć przyznał, że jego drużynie dopisało szczęście.
O zwycięstwie "The Blues" zdecydowały trafienia Bena Chilwella (76.) - po jego główce piłka przeleciała między nogami Fabiańskiego - i Niemca Kaia Havertza (88.). Wcześniej prowadzenie West Hamowi dał reprezentant Jamajki Michail Antonio (62.).
Chelsea zajmuje piąte miejsce z 10 punktami, a West Ham ma o sześć mniej i jest w strefie spadkowej. "Zepchnęła" go do niej Aston Villa, która również ma cztery punkty, ale lepszy bilans bramek.
Wcześniej w sobotę Liverpool zremisował w derbach na stadionie rywala z Evertonem 0:0. "The Reds" wygrali tylko dwa z sześciu pierwszych spotkań ligowych, mają dziewięć punktów i są na szóstej pozycji.
"Nie takiego startu sezonu chcieliśmy. Nie takie były marzenia, mamy dokładnie 50 procent możliwych do zdobycia punktów. Ale jest jak jest, jeśli przezwyciężymy wspólnie te trudne chwile, mamy szansę na lepsze chwile w przyszłości" - skomentował niemiecki trener gości Juergen Klopp.
Bohaterami spotkania byli obaj bramkarze, przede wszystkim zawodnik gospodarzy Jordan Pickford, który obronił osiem strzałów, większość z nich w efektownym stylu. Brazylijczyk Alisson miał trzy interwencje, ale też wymagały one kunsztu lub refleksu.
W innym sobotnim spotkaniu zespół Leeds United, w którego barwach od 59. minuty grał Mateusz Klich, przegrał na wyjeździe z Brentfordem 2:5. Hat-trickiem popisał się napastnik gospodarzy Ivan Toney.